Seksualność ukryta za Murem Watykanu

Wpis z serii Nowe Kawkowo. Z dala od chaosu codzienności, maj 2017, 5/8

Poruszam temat, który obchodzi się często z daleka. Ulubiony, a jednocześnie uważany za grzeszny. ONA, czyli seksualność. Tak niby jest i fajnie jak się o niej żartuje, ale jak przyjdzie co do czego, to jakoś tak w rankingach i badaniach cieniutko wypada.
Cielesność na tyle mocno ukorzeniona u mężczyzn, że czasami chcieliby z dwiema, chociaż już z jedną nie dają Sobie rady. Ups. Podpadłam chyba. U kobiet, które w wielu przypadkach, potrzebują dłuższego wstępu, często z braku świadomości drugiej połowy, zmysłowość okazuje się klapą, bo nawet nie ma początku. Kurczę blade. Podpadłam po raz drugi?
Wracając do ogółu: Są tacy, co boją się już samego słowa erotyczność a co dopiero czynów.
Uwielbiam tematy tabu. Wielka przestrzeń do zagospodarowania. A teraz całkiem poważnie. Poruszam go, bo wyzwania z seksualnością to obecnie plaga nieudokumentowana do końca. Bo kto się przyzna, że ma z tym kłopot ? Kto o niedosycie wspomni?

Prawdziwe potrzeby
Życiową energię ładujemy na wszelkie sposoby i na wszelakie możemy ją rozładować. Jeden Bóg wie jak wielu z nas za seksualnością tęskni, chociaż w ogóle o tym nie mówi. Bawi mnie, gdy pustce dajemy upust, opowiadając kawały o łóżkowych wyczynach. Kiedy przerabiamy w żarty i popisujemy się naszą wiedzą szeroką. Szkoda, tylko że nie zawsze ma się to na równi z praktyką i że wynika tylko z tego, co podsłuchane. Czy w ten sposób nie chowamy za słowami naszych prawdziwych potrzeb?

Bezwstydna czy Czysta jak łza
Czasami od seksuologów usłyszeć się nam uda a czasami gdzieś doczytamy, jak piękne to zjawisko, kiedy czystą jak łza seksualność dopuścimy do słowa. Szczęściarze ci, którym udaje się doznać uczucia, gdy dwa ciała się jednają. Zespalają, czyniąc z dwojga ludzi jedność. Tańczące wręcz dwie istoty, którym serce rytm wybija. Narastająca w skupieniu czysta energia, pozostawiająca na ten czas wszystkie myśli gdzieś obok. Szybciej krążąca krew w żyłach, która dostaje się do każdego zakamarka, powodująca przekrwienie wielu części naszego ciała. Splecione dłonie, które jakby gdzieś obok cichą rozmowę przeprowadzają. Oczy, które nabierają głębi. Skupione twarze, na których pisze się spełnienie i radość. Jednym słowem: Każda cząsteczka wie, że żyje. Do tego Flow, które towarzyszy na końcu samego aktu miłosnego i jest kulminacją wszystkiego. Piszę o chwili totalnego spokoju i odpuszczenia. Chwila bezruchu lub ostatnich momentów delikatnego tylko dotyku. Chwila, która jest oddaniem hołdu, dla tego, co się wydarzyło. Co stoi na właśnie takiej seksualności przeszkodzie? Przekonania.

Mur Watykanu
Zapytacie: Gdzie ten tytułowy mur co nie pozwala nam z darów Boga korzystać i jak wygląda? Mur Watykanu to przenośnia. Jest częścią naszego ciała i oddziela naszą część duchową na czele z sercem od tej czysto seksualnej w postaci całej strefy intymnej umiejscowionej pod brzuchem i reprezentowanej przez „muszelkę” lub penisa. Znajduje się niewiele ponad pępkiem. Oplata nasze ciało i czerpie moc z naszego źródła zasilania, którym jest kręgosłup. Wiedzą o nim śpiewacy. A tak naprawdę to nie Mur, tylko Ona. Przepona. Większość z nas nie ma o niej zielonego pojęcia. Nie zdaje sobie sprawy, jak ważną rolę w naszym życiu spełnia. Struktura miękka, która zachowuje się jak ameba. Do życia potrzebuje powietrza. Im więcej ma go, tym jest szczęśliwsza. Dzieli nasze ciało w poprzek na pół. Część dolną odpowiadającą właśnie za naszą w wielu przypadkach uśpioną seksualność oraz część górną uduchowioną, która często dolną przydusza. A tak prościej? Brzuszek, genitalia i nóżki osobno. Klatka piersiowa, rączki i głowa z wszelkimi uprzedzeniami osobno. Kody bliskich nam osób i religia zrobiły swoje. Wpajały, gdy byliśmy dziećmi, że to, co na dole to brzydkie i be. Czasami nadal wpajają. Wynik? Dół chce, a góra mówi: Nie. Narobiło się.
Przepona niczemu tutaj nie winna. Kumuluje tylko wszystkie blokady, które możemy uwolnić samemu. Poprzez przeponowy śpiew, autentyczny śmiech i płacz a w szczególności głęboki oddech, który potrafi przeszywać cały korpus. Zdziwieni?

Jak jest naprawdę
Seksualność jest u nas czymś naturalnym.
Przyglądam się dookoła zaciśniętym tyłeczkom na ulicy. Przypatruję się ograniczonym podczas tańca pośladkom Polaków. Ich prawie nieruchomym biodrom i sztywnym ruchom. Seksowny taniec wywołuje potrzebę, a nasze głowy jak zaprogramowane mówią: Byle tylko nie pojawiła się myśl. Oby nie narodziła się potrzeba, bo co my potem z nią zrobimy? Co poczynimy, gdy blisko nie będzie Tej drugiej czy Tego drugiego?
Troszkę zawstydzeni lub po kryjomu oglądamy przepełnione cielesnością teledyski. Zazdrościmy czasami i w tym samym czasie uciekamy do tłumaczeń: Nie jest nam to potrzebne.
Uwierzcie, że JEST. Bo taka jest nasza natura. Bo jak niby mamy rozładowywać energię wywołaną przez hormony czy zaistniałe w naszym ciele miłosne procesy chemiczne?
Górna uduchowiona część ciała nie jest w stanie tego niestety okiełznać. Ciągłe modlitwy są do czasu. Ciężka praca czy uciekanie do sportu to tylko zastępniki. Takie tam małe oszukaństwa. Wszystko, co wymyślicie, pewnie zadziała, ale co z prawdą?

Apel
Faceci, kobiety i pełnoletnia młodzieży, obudźcie się. Popatrzcie na tych, o których czasami słyszę: Wstydu nie mają. Spójrzcie na miłość w innym wymiarze. Tam, gdzie seksualność jest jej integralną częścią. Spójrzcie na mieszkańców Kuby, Brazylii, Argentyny. Jak oni tańczą. Ile w tym ruchu polotu i naturalności. Czy krytykować ich za to? A może pozazdrościć? Przestańcie udawać, że seks jest nam w życiu niepotrzebny i że da się go czymś innym zastąpić.
Uszanujmy naszą fizyczność. Doceniajmy jakie pokłady zostały nam dane. Nie blokujmy tego, co naturalne i nauczmy się temu stawiać czoła. Wyrażajmy uczucia, szanujmy własne odruchy. Cieszmy się i korzystajmy mądrze. Nie zabijajmy tego, co piękne, tłumacząc sobie: Tak musi być. Zastanawiając: Ale z kim? Mówiąc: Ze mnie już nic nie będzie.

Dodaj komentarz