A SKĄD TY CZERPIESZ MOC?

Słowa nie po raz pierwszy słyszę typu: Nabierasz Yodowej składni. Dzisiaj stwierdziłam, że bliżej się temu przyglądnę. Jako że będzie o Mistrzu, co Mocą włada, postanowiłam też o wątpliwościach i sile napisać nie mało, zasmucona ostatnimi spostrzeżeniami, gdzie wiary i siły wokół u ludzi brakuje.

„Dwóch zawsze ich jest. Nie mniej, nie więcej”. Yoda
Nieco zielonkawy, skromne szaty i niecały metr wzrostu. Zmarszczek mądrości na ciele nie zliczy, a wśród nich włos niejeden siwy. Delikatny jak anielski. Siła w nim, którą mocą nazywają i nie jest fizyczną. I te oczy pod kolor do skóry. Jakby słuchały. Są jak wrota myśli. Mistrz Jedi — Yoda. O nim właśnie mowa. Yoda to ciekawa osóbka. Pochodzenie jego okryte jest tajemnicą. Robi się ciekawie. Rok urodzenia: 896 BBY. O kurcze. Główna umiejętność to korzystanie z Mocy. No pięknie. W sumie też ze swojej korzystam, ile wlezie. Chociaż u mnie bywają przerwy w mocy dostawie, u Yody się to raczej nie zdarza. Zajęcie? Wielki Mistrz Jedi. No. No. Profesja nietuzinkowa. Z taką ofertą pracy nie spotkałam się nigdzie. Podsumowując: No niby jakieś podobieństwa są, ale tym, co mnie porównują, bardziej o moją składnię i język pisania chodzi.
Paranoją jest, że Gwiezdne Wojny znam jak przez mgłę. Yodę tyle, co ociupinkę, a jednak jakbym znała go od zawsze. Fikcją On jest a rzeczywistością ja. A może odwrotnie? Może ja jakąś mocą władam i jej nie jestem świadoma? Ja Mistrza Jedi języka OSV używam lub to może mój pierwszy w czasoprzestrzeni zawisł. Ja. On. On i ja.
Zastanawiacie się może: O czym ona pisze?!
OSV to bardzo rzadki typ języka, w którym zdanie zaczyna się od dopełnienia, potem następuje podmiot, a na końcu orzeczenie. W przebadaniu wszystkich języków na kuli ziemskiej szyk OSV jako podstawowy stwierdzono w 0% języków. Do mnie samo przyszło. Totalny odlot. Kusi, żeby sprawdzić, czy da się tylko tak z OSV. Oj kusi, ale tego nie zrobię wam. Teraz o Mocy troszkę.

„Niesamowity Wszechświat jest”
Patrzę na grupkę osób – sportowy team. Dla mnie to taka Załoga G z Zoltarem na czele. Razem od lat. Niektórzy doświadczenie życiowe już wielkie ze względu na wiek. Co rusz mocy u nich wypatruję, bo ta mnie często do działania w sporcie motywuje. Dzisiaj jednak czuję na plecach dreszczyk kryzysu. Zerkam na nieco skulone postacie. Wsłuchuję się w głos, w którym siły brakuje. Gdzie ta postawa godna tych, co cele jak mało kto mają? W zamian widzę smutne twarze, a na nich pisze się posucha. Powodem nie są właśnie odbywające się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Przyczyna tkwi dużo głębiej. Zwątpienie co do przyszłości zawisło w ciepłym powietrzu. Gdzie ci, co jeszcze niedawno szli jak burza? Tyle wiary w nich było. Wszystkim zależało. Życie im spłatało psikusa, czy coś umknęło mimo woli? Myślę o Mistrzu. Tym, co na wszystko ma odpowiedź. Co mogę dla nich zaczerpnąć ze złotych myśli Yody? Może te 3 wybiorę:

Pierwsza: „Aby dotrzeć do celu, prostą ścieżką nie pójdziemy”.
Szczera prawda. Czy aby wygrywać, zdobywać, rozwijać wystarczy ciężka praca? Może warto pamiętać, że wysiłek to jedno. Mocy, nie w sile, tylko szukać. Z czasem wpadamy w rutynę, ćwiczymy systematycznie a wyniki coraz lepsze. Rutyna mam wrażenie o krok od nudy mieszka. Motywacja zawsze jest wyzwaniem. Szczególnie kiedy jeden w grupie zaczyna z jakiegoś powodu rezygnować, za nim idzie cała reszta. Jak jeden mąż jak drużyna. Wtedy może trochę wiary się przyda? A co gdy nie wierzy ten, co kapitanem? Bycie Leaderem to ciężki kawałek chleba, ale to również szacunek i uznanie. Moje na pewno.

Druga: „Oszukać was oczy mogą. W Mocy każdy z was bardzo inny jest. […] Moc jest w każdej żywej istocie”.
Bo zapytam Was Chłopcy drużynowi Radarowcy: Czy nie w jedności potęga tkwi wielka? Co 10 głów to nie jedna. Z włosami czy bujną czupryną nie ma znaczenia.

Trzecia: „Strach to ciemna strona Mocy. Strach wiedzie do gniewu, gniew do nienawiści, nienawiść prowadzi do cierpienia”.
Strach przed jutrem. Przed tym, że już nic z tego. To tutaj zaczyna się łańcuszek nieszczęść. Ten zaniemógł. U tamtego w życiu coś się zmieniło. Inny zniknął nie wiadomo dlaczego. Pewnie miał swoje powody. Niby tłumaczymy drużynowego sąsiada, a jednak jakiś ślad żalu zostaje. Wyzwaniem jest trzymać się ciągle razem, gdy coś się po drodze dzieje. Nie łatwym jest cierpliwym być i najgorsze przeczekać. Sprawdzianem utrzymać Moc i jeszcze dawać ją innym co w potrzebie. Trzymać w ryzach energię. Nieść pogodę ducha, gdy garstka została i deszcz za oknem.

„Niesamowity Wszechświat jest”
… a i owszem. Nowe nie musi być gorsze. Czasami życia nie przeskoczymy, czasami życie narzuca zmiany. Czy tego chcemy, czy nie? Co wtedy? Nie zaszkodzi przez chwilkę troszkę pokory i optymistycznego spojrzenia na to, co strasznym się wydaje. Potem już pozostaje pole na świeże pomysły. Bo często wyjście z sytuacji jest gdzieś blisko, a jeszcze bliżej są niespodzianki, które za nowym podążają. Nowe to drugie życie. Troszkę więc wiary Załogo G. To od waszej Mocy i inicjatywy wasza przyszłość zależy.
Kiedy staniecie na rozdrożu, przypomnijcie sobie słowa Yody: „Nie próbuj, rób albo nie rób”. Stare w ryzach cały czas trzymajcie, nowego się nie bójcie. Ważne, aby trzymać się razem. Bo po latach przyjaźń bezcenna. Na rozglądanie się, zastanawianie i smutaski życia i czasu szkoda. Wspominać, planować, spotykać się, zdobywać razem szczyty zawsze warto.

Dodaj komentarz