ZAMCZYSKA CONTRA UROCZYSKA 1/7

POLNE DROGI
Kierunek Sudety. W zasięgu wzroku Góry Izerskie. Wjeżdżam do świata zamków i pałaców. Świata pól, gdzie wielkie łany ścielą się kilometrami. Gdzie góry linię horyzontu zakrywają. A może tworzą go na nowo? Tutaj GPS-y gubią się nie tylko na zakrętach. A może specjalnie po tutejszych polnych drogach chcą przewieźć? Jadę a między kolami trawa coraz wyższa i wyższa. Na skrzyżowaniu pól nie ma świateł i znaków. Są samotne drzewa w oddali i co najwyżej nadrzewne kapliczki, czy proste piszące się na tle nieba drewnem jeszcze pachnące krzyże. W takich klimatach można było niegdyś, podczas przerwy w pracy, zjeść domowej roboty pajdę chleba z masłem i zmówić kilka zdrowasiek. Kto wie, może tak jest i dzisiaj? Zawracam na ugorze. Tutaj nie ma znaczenia, jak duży zasięg skrętu ma twój poczciwy pojazd. W powietrzu zapachniały polne kwiaty.
Uwielbiam jazdę po tutejszych wioskach. Gdzie uliczny asfalt ociera się o ściany domów lub odwrotnie, domy prawie na drogę wchodzą. Gdzie granic posesji nie widać, a Kargul z Pawlakiem nie kłóci się o morgi. Bo i po co i na co ludziom tutaj wielkie płoty?

Inność
Najbardziej cenię to miejsce za inność. W jednej z wsi ktoś chce pół domu sprzedać. Ciekawe czy podzieli w poprzek, czy w dół? Licho wie. W zakurzonym oknie głowa wiekowej lalki. Przypomina mi się muzeum w Auschwitz. Przykre wspomnienia. W drugim sam tułów. Inny horror już tym razem tylko filmowy przebiegł przed oczami. W następnej wioseczce Kuźnia. Nie jedno dziecko nie wie co to za ustrojstwo. Kilometr dalej dom kwiatami obwieszony. Wypływają z donic jak lawa podczas erupcji wulkanu. Emocji skrajnych nie brakuje. Kolorów tu jak tęczy. Pszczoły mają używanie. Na ścianie tabliczka z napisem: „Miody”. Jam myślicie smaczne?

Jakie są Góry Izerskie?
Złote. Od setek hektarów pól pokrytych zbożem. Srebrzyste od traw. Zaskakujące za każdym nowym zakrętem, lasem, płotem. Ciche we dnie i w nocy. Góry swoją drogą. Pełne ptactwa a czasami i robactwa, bo to też ma prawo bytu. W dzień powszedni na łąkach bociany. Liczysz: jeden, dwa, pięć. Sarny na ścierniskach wpatrzone w ciebie w słoneczne przedpołudnie. Jakby pytały: A ty gdzie tymi czterema kółkami? Białe krowy oblizujące się, bo trawa tutaj soczysta pachnąca słońcem. No i konie o wszystkich możliwych umaszczeniach na wielkich polanach.
Zaglądam do najbliższej stajni. Pusty apartament. Konie lubią wolność. Och kto za nią nie przepada. Na łące tętni życie. Koń trawę pyskiem kosi. Robaczek co pod trawką schowany śniadaniem dla małego ptaszka się stanie. Lis będzie chciał podkraść kurę, skradając się nisko po ziemi. Jastrząb już czatuje na nią z góry. Pajęcze sieci w trawach i plotach wyłapią gzy i muchy.

c.d.n.

 

Dodaj komentarz