W związkach bywa i tak: Na początku twierdzimy, że jesteśmy szczęściarzami. Łudzimy się nadziejami, że szczęście raz za rogi złapane będzie nam już towarzyszyło na zawsze. Oczywiście bez żadnego z naszej strony wkładu.
Po latach kilku słyszę: Gdybyśmy wiedzieli! Na co mi to było i gdzie mieliśmy oczy?
Z jakiego powodu w życiu zazwyczaj robimy na odwrót? No cóż. Może warto o wzrok już od najmłodszych lat zadbać, żeby z „naszym szczęściem” móc do końca życia obcować bez narzekań i wyrzeczeń?
(Wyświetlono 162 raz/y, 1 raz/y dzisiaj)
Dodaj komentarz