Wcześnie rano. Tyle, co słońce wzeszło. Na polach wzdłuż drogi mgła pięknie się powykładała. Ulotna, bo za chwilkę już jej nie będzie. W powietrzu pachnie mlekiem, które beczkowóz wiezie do pobliskiej mleczarni. Słońce rozświetla asfalt drogowy. Chłodnawo jest. A może raczej użyję słówka rześko. Mijam rolnika na rowerze. Rozbawił mnie. Jedzie poubierany w rozciągnięty sweter, brunatne sprane spodnie, które nie raz w pole szły wraz ze swym panem, a zamiast gumiaków, których bym się spodziewała, basenowe klapki. Rower, który zaskakuje mnie swoją prostotą skrzypi nieludzko. Ma dwa koła, dwa pedały, kierownicę, siodełko i jedną ramę. Temu mistrzowi nic już więcej do szczęścia nie potrzeba. Uchwyty na bidony czy telefony, przerzutki czy pulsujące światełka, to rzeczy dla niego zbędne. Mimo ich braku jest jak w siódmym niebie. Wtrącę, że jadąc za kierownicą samochodu, warto na takich uważać. Rozanieleni i słabo często ich widać.
Na motorze ktoś na rynek podąża, przed sobą wiezie dwa wielkie wory wypełnione warzywami, kurtka na motor, ale spodnie cieniutkie i jakieś takie krótkawe, więc kostki wystają. Na nogach szmaciane trampki z rozwiązaną sznurówką. Swojskie widoczki z rana. Jestem w miejscu, gdzie jedno miasto się kończy, drugie zaraz zaczyna. Główna droga krajowa.
Patrzę pod nogi. Tam życie zwierząt podglądam. Na drodze widzę ślimaczka. Z daleka pomarańczowy. Z bliska na ciele różne faktury się pojawiają. Natura grafiką się na nim bawiła. Nieborak domek gdzieś zgubił. Zwija się, wyglądając jak beczka, a za chwilkę rozciąga, żeby chuderlaka udawać. I tak krok za krokiem zmierza tam, gdzie mu głowa podpowiada. Za chwilę napotykam drugiego. Jego domek lśni w słońcu. Dwukolorowa muszelka cała w paski, którymi ktoś nieźle zakręcił. Ten to umie dobierać kolory do karnacji. Model mi się na wiejskiej drodze trafił. Pierwszy egzemplarz mógłby mu pozazdrościć, ale u zwierząt z zazdrością się jeszcze nie spotkałam. Gąsieniczka mieszka chyba w ich sąsiedztwie. Jakiś kilometr będzie. Żółta w czarne paski. A może odwrotnie: czarna w żółte prążki ? Kto to odgadnie. Ważne, że odważna. Wszystkie te zwierzątka na jednej ulicy i wszystkie w poprzek drogi idą. Łamią drogowe zakazy.
Jestem na drodze, która w kierunku miejscowości o nazwie Nisko zmierza i jakoś mi tak pod górkę. Dlaczego Nisko leży wyżej niż sąsiadująca miejscowość i dlaczego ślimaki chodzą w poprzek drogi zamiast wzdłuż ? Pierwsze to iluzja. A co do muszlowców. Mają małe główki i proste myślenie. Idą po prostu przed siebie.
Nasz świat jest często irracjonalny. Często bardzo prosty i intuicyjny tylko nie dla nas. Idealni pojawiliśmy się na tym świecie. Każdy inny, ale każdy wyjątkowy i niepowtarzalny jak wzory, które zdobią ciała opisywanych zwierzątek. Szukamy jednak ciągle czegoś więcej. Staramy się być często tacy przykładni i jeszcze bardziej doskonali w przeciwieństwie do wspomnianych mięczaków. Staramy się idealnie zachowywać. I wszystko ma tak do Siebie pasować. Tworzymy Sobie zasady, coraz więcej zasad. Wmawiamy, że tak trzeba i szukamy złotych rozwiązań. A kto powiedział, że basenowych klapek na rower nie można ubrać ? Albo bez domku w poprzek drogi paradować ? Szczęśliwi Ci, co mają umysły otwarte. Nie patrzą na zasady, ale na wygodę. Mają proste cele i proste narzędzia, aby je osiągać. Dużo luzu w życiu Wam życzę. Jak u ślimaczka grubaska. Chodzenia wzdłuż drogi, a także w poprzek, ale zawsze ujętego w ramy bezpieczeństwa.
Dodam na marginesie. Jadąc na rowerze, można przecież ubrać klapki, a nawet pojechać na bosaka jak Ci wygodnie, ale o światełkach odblaskowych nie zapominajcie. Tak dla pewności, aby nikomu na drodze a szczególnie Wam nic złego się nie stało.