Jak się spakować, żeby nie żałować 1/3

Czystość i higiena
Za oknem słońce. Dużymi krokami zbliżają się wakacje. Oj tak! Planujemy podróż a na drodze do marzeń, stają nam bagaże. Przed nami pakowanie „skaranie”. Rzeczy dużo a czasami masa. Dla tych, co wiedzę na temat praktycznego podróżowania chcą pogłębić, przedstawiam kilka wskazówek co zrobić, żeby w trakcie podróży wołem bagażowym nie zostać. Bazuję na własnych przygodach, ostatniego wyjazdu do Wenecji i doświadczeniu uroczych praktyków, których mam szczęście spotykać na swojej drodze. Na początek jednak krótka historyjka.

Moje pierwsze wyjazdy pamiętam jak dzisiaj. Masa tego i jeszcze troszkę tamtego.
Chciało się dom spakować, bo przecież jak dojadę na miejsce, to będzie czegoś na pewno brakować. Pół szafy i drugie pół łazienki. Obowiązkowo zapasy z szafek. Lodówki się nie dało. Szkoda. Jeszcze do sklepu, bo były dzieci. Żeby poczciwiny w samochodzie czy samolocie głodu nie doświadczały. Do pojazdu ledwo się mieściło. Zrzucało się winę na potrzeby niewinnych pociech. One stały w drzwiach i twierdziły, że im tylko przytulanka się przyda. Teraz wiem, jak dużo było w tym racji. Chodzenie dwa dni w jednym w zupełności im nie przeszkadzało. Mogły i tydzień, tylko dla mnie było to nie do pomyślenia. Słuchałam, wypuszczałam drugim uchem i dorzucałam jeszcze na zapas. Więcej ciuchów być musiało, albowiem wyszłam z domu, gdzie jak tylko jakaś plamka to wstyd pisał się przed  ludźmi. Trzeba było więc zmieniać i od razu zapierać. Ach te rodzinne kochane schematy.
Zazwyczaj przed wyjazdem było drobne zamieszanie, a potem kilka godzin pakowania. Jeszcze potem dużo noszenia, ważenia walizek, żeby z wagą nie przesadzić, liczenia i pilnowania, żeby nic się nie zawieruszyło. Z czasem na pierwszy plan wysunęła się wygoda. Potem było Peru i dżungla, o której jakiś czas temu pisałam.
Jak jest dzisiaj? Sami zobaczcie.

Plecak czy torba?
Plecak, bo o zdrowie dbać trzeba. Ciało lubi symetrię i wygodę. Jak najlżejszy, materiałowy bez zbędnych kieszonek. Po co potem zastanawiać się, co w której? Osobiście uwielbiam lniany. Zawsze jeden. Niezbyt duży. Nawet mniejszy niż mówią przepisy. Taki który zawsze przy Tobie. Stanie w kolejkach, aby nadać bagaż, masz wtedy z głowy. No i nic nie zgubią na lotnisku, a jak zgubią to nie Twoje. Ulga. Masz święty spokój. Waga podręcznego mała, taka, żeby garba się w przyszłości nie nabawić. Podróżowanie powinno być przecież od początku do końca przyjemnością. Lekki bagaż znaczy mało w środku. Chcesz wiedzieć jak mało? Czytaj dalej.

Szczoteczka
Dlaczego
od niej zaczynam? Bo jest dla mnie bardzo ważna. Dobre samopoczucie i odpowiedni smak w buzi właśnie jej zawdzięczam.
Najzwyklejsza zamiast tej niezwykłej. Elektryczną z gadżetami zostaw w domu. Po co ma się zniszczyć? Na co lament i panika, gdy się rozładuje? Rączką troszkę pomachasz kółeczka, rączce na zdrowie wyjdzie, a jak weźmiesz jednorazową, przed powrotem wyrzucisz. Bagażu mniej wołom lżej, jak ja to mówię. Powiesz: Ale to tylko szczoteczka! A ja na to: ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka.

Pasta
W wydaniu mini. Polecam skondensowaną typu Ajona. Kropelka na jedno mycie i paszczęcha czyściutka. Niektórzy na poprawkę biorą gumy do żucia. Miejsca tyle prawie co nic nie zajmuje. Ja jednak odradzam. Po pierwsze konserwantów ma od licha. Po drugie: Za dużo mi się ich do butów podczas podróży przyczepia. Dbajmy więc o zdrowie i środowisko.

Mydło
Tylko wtedy gdy wiesz, że nie będzie na miejscu po przyjeździe. Takie w kostce. Że co zapytasz? Wiem, co mówię. Sprzedają jeszcze takie. Kup wielkość odpowiednią do długości podróży. Gdy lubisz się rozpieszczać kup takie full wypas. Z oliwką i pachnące i jeszcze z pilingiem. Dla własnego komfortu, nic więcej. Podczas podróży samolotem większych płynów i tak w podręcznym nie przewieziesz. Długo się nie zastanawiaj, bo zaraz na początku i tak będą kazali wyrzucić. Szkoda?  Jak się dopasujemy to i nie żałujemy.
Jeśli płyny, szampony i balsamy uwielbiasz, nic straconego. W sklepie z kosmetykami poproś o próbki. Zawsze znajdą się jakieś dla Ciebie. Spróbujesz, a nóż kupisz w przyszłości.
Jeśli o próbki wstydzisz się prosić lub ogólnie płynów używasz dużo: Hmm. Kup na miejscu, Po co przez pół świata duże butle wozić. Dobrym rozwiązaniem jest zakup małej niedrogiej buteleczki sieciowego szamponu dla dzieci. Posłuży również do kąpieli, jak i do zaprania na szybko drobnych rzeczy.
Ogólnie obstaję przy swoim. Żeby być czystym, wystarczy trochę czystej wody.

Kremy, podkłady tusze i inne drobiazgi
Osobiście twierdzę, że niepotrzebne. No może troszkę jakiegoś od słońca. Szanuję jednak wybory i wiem, że niektórzy się z tym dobrze czują lub bez tego żyć wręcz nie mogą.
Nie mnie przekonywać na siłę więc co powiecie na takie rozwiązanie? Strefa DutyFree to raj dla Was na ziemi. Wpadam tam czasami, ale nie po to, aby mieć okazję do wydania pieniędzy. Próbek na półkach nie brakuje. W żadnej łazience takich nie uraczysz. No przynajmniej ja się nie spotkałam. Te świeżutkie na wypróbowanie tylko czekają. No co! Mają napis próbka? Mają.
No to pytam teraz, po co w domu skoro można przed wejściem do samolotu?
Na wyjeździe daj skórze odpocząć. Blasku nie straci, a może nawet nabierze. Inny klimat swoje zrobi. W drodze powrotnej w sklepie bezcłowym powtórka z rozrywki i z bliskimi przy wyjściu z samolotu, jak Ta Lala witać się można.
Jeśli Was to nie przekonuje cóż, nadal upieram się przy minimum z minimum.

Pilniczek do paznokci
Jeden mały lekki, dla tych, co lubią gasić pożary. Jeśli jednak zadbasz o dłonie i ciało przed wyjazdem, gadżety mogą okazać się zbędne.

Maszynka do golenia
No cóż. W samolocie nie przewieziesz. Kobiety, które nie usuwają owłosienia laserem, kupią jednorazówkę na miejscu. Faceci pamiętajcie: kilkudniowy zarost nadal w modzie.

Antyprespirant
Jeśli
przed wyjazdem użyjesz odpowiedniego w postaci blokera, potem na kilka dni ze zwykłymi pożegnać się można. Staram się nie reklamować, za chemią nie przepadam, ale Excipial w tym miejscu podpowiem. Jeśli się odpowiednio odżywiasz anty śmierdziuchy ogólnie zbędne. Twój zapach jest neutralny. Ty pachniesz wtedy raczej, a nie śmierdzisz.

No i gdzie to wszystko upchać, czyli jaka kosmetyczka
Praktyczna. Niezbyt mała i nie za duża, materiałowa z cienkiego materiału poczciwina. Mięciutka, żeby dopasowała się do reszty maneli. Aby mogła gdzieś wypełnić puste miejsce w którymś z plecaka kącików. Na jednym z wyjazdów użyłam bawełnianego woreczka. Czasami pakują do takich buty w sklepie. Butów nie kupowałam. Poprosiłam. Dostałam za darmo. Sprawdził się idealnie. Jeśli przeczytałeś wpis poprzedni (wers: „Damska podręczna torebka”) już wiesz, że kosmetyczka czasami ogląda też światło dzienne. Warto chwilkę pomyśleć, jaka będzie nam najlepiej służyć.

Czy to wszystko? Nie, nie. Patrz następny wpis / c.d.n.

DSCF1056

Dodaj komentarz