Czy wylewać dziecko z kąpielą? 1/2

Dzisiaj kochani nie przeniosę Was do średniowiecza, skąd wzięło się powiedzenie „wylać dziecko z kąpielą”. Dzisiaj też nie będzie o myciu, które ponoć wtedy skracało życie. Będzie za to o „dziecku“. O tym naszym wewnętrznym dziecku i o jego powolnym umieraniu wraz z tym, jak lat nam przybywa. Chcecie posłuchać historyjki? Zapraszam.

Zadedykowano mi ostatnio filmik krótkometrażowy. Streszczę go w kilku słowach. Zamknij oczy i porusz wyobraźnię. No wiem, wiem. Jak tu czytać z zamkniętymi oczami. No to ślepka szeroko otwarte i zabieram Cię do mojej kreskówki.

Podróż czas zacząć
Przeniosłeś się do wielkiego miasta korporacji i wielkich miejskich zabudowań, w świat śmiesznych ludzików, takich o długich nóżkach i rączkach oraz podłużnych główkach z kanciastymi noskami. Całkiem sympatyczni, ale jacyś tacy wszyscy poważni. Świat ludzi pracy w tym miejscu jest bardzo poukładany. Wszyscy wychodzą rano i wracają o tych samych godzinach. Wszyscy mają powtarzalne zajęcia i zaczynają dzień w podobnym schemacie. Każdy z nich wielką czarną teczkę dzierży w dłoni i krawat na szyi. Przemierzają każdego dnia tą samą szarą drogę. Mijają Cię nieco przygarbieni i zamyśleni. Swoją szarością zarażają.
Wsłuchaj się w lekką muzyczkę instrumentalną Oscara Araujo. Odbierasz wrażenie jakby mała energiczna pchełka, bawiła się klawiszami fortepianu, a potem grała na innych instrumentach. Na początek wyobraź Sobie czarno białe klimaty niemego filmu.
Wśród tych wszystkich ludzi cieni, trzej główni bohaterowie. Drobny szkrab z wielkimi białymi lśniącymi oczkami, którego wszędzie pełno. Spontaniczny o twarzy wiewiórki, potyka się i przewraca często z nieuwagi. Ciekawy jest życia, bywa nieco rozkojarzony. Ogólnie przezabawny. Brzdąc biega, skacze i ponad wszystko kocha życie. Jego skórze nadano barwy słońca. Pomarańczowo złoto żółta karnacja wyróżnia się wśród szarości otoczenia. Oprócz niego kolorowe jest jeszcze drzewo rosnące na środku betonowego bez wyrazu miasta. Jego czerwono purpurowa korona wprowadza w zachwyt. A pod koroną ławeczka i nasz następny bohater:
Przesłodki grajek wygrywa na skrzypcach błogą melodię. Drzewo i wirtuoz nie są raczej punktem zainteresowania. Bo cóż to za zajęcie takie granie w tym poważnym dorosłym świecie. Tylko mały interesuje się skrzypkiem. Tobie również polecam wsłuchać się chwilkę w jego grę.
Trzeci bohater to Tatuś. Szary jak większość w tym bajkowym świecie. Nabiera niebieskich rumieńców i smerfowych kolorów, ale tylko wtedy, gdy w jego ramionach znajdzie się jego mały chłopczyk. Zmęczony ojciec ładuje w ten sposób swoje „baterie”. Magiczna moc wirtualnego gniazda, która powoduje, że na jego buzi pojawia się uśmiech.

Podróży kontynuacja
Spójrz jak ten sam tato, codziennie rano zakłada malcowi na plecy ciężki wypełniony książkami plecak. Wprowadza go powoli w dorosłość. Na początku wszystko wygląda zabawnie. Maluch przewraca się co rusz pod ciężarem, ale potem dumnie i z dziecięcym optymizmem kroczy po ulicy za ojcem. Oczywiście maluch zbacza z drogi, bo jest tylko pełnym energii dzieckiem, którego świat interesuje w szczególności. Maluchem, który nie potrafi patrzyć tylko pod nogi. Zdarza mu się zrzucić gdzieś znienacka swój zielony tornister, aby rozglądnąć się dookoła, powąchać czy zwyczajnie nacieszyć chwilą.
Szybciutko, bo w tym świecie czas jak na lekarstwo, przenosimy się do miejskiego biura.
Tatuś siedzi za biurkiem, na którym ma już przygotowaną stertę papierów. W tle słychać klik, klik. Maszyny piśmiennicze melodię wygrywają. Wszystkie dźwięki wchodzą w kooperatywę. Siedzący obok syn ma literki wypełniać. Ten jednak wesołe obrazki rysuje. Dostaje za to reprymendy. I tak dzień za dniem mija. Pogodnych rysunków z czerwonymi drzewami coraz mniej, literki coraz ładniejsze. Chłopiec do tornistra przywykł, ale zauważ, jak jego kolor skóry blednie. Radosny spontaniczny uśmiech powoli znika z twarzy. Upodabnia się do reszty. Pewnego dnia znika również spod drzewa uliczny grajek. Nie ma już kto tacie ładować baterii. Uściski nie są już tak spontaniczne, straciły moc podobnie jak oczy chłopca blask. Tato pozostaje szary, dawny berbeć szarą postacią się staje.
Stop. No pięknie. Miało być w kilku słowach. Czasami jestem niesforna.

Przestroga czy sugestia?
Powiedzenie „Nie wylej dziecka z kąpielą” kieruję do wszystkich. Jest to w pewnym sensie sugestia, aby chcąc osiągnąć jakiś życiowy cel, nie stracić czegoś cenniejszego – radości dziecięcego świata, zagubionego gdzieś po drodze.
Chcecie poznać bajki zakończenie? Zapraszam jutro.

Dodaj komentarz