Dzisiaj o naszej złożoności. O tym, jak pokochać drugiego takim, jakim jest i jak nie mieć mu za złe, że akurat robi tak, a nie inaczej. O tym, jak zrozumieć po to, aby móc sprostać, gdy ktoś poprosi w trzech słowach:
„PO PROSTU BĄDŹ”
„Tylko bycie” czasami nie jest wcale takie proste. Dla mnie nie jest. A jak jest u Was?
Na początek troszkę o naszej naturze
Różnimy się i nie chodzi mi tym razem o wygląd zewnętrzny, chociaż można go wziąć jako przykład. Unikatowa jest nasza prezencja, ale postrzeganie świata jeszcze bardziej złożone. Nasz mózg jest mega. Rzadko operuję cyframi, jednak niektóre przydatne, pamiętam:
Na 200 000 000 informacji świadomie odbieramy tylko 1 z nich.
Co to znaczy? Że ten sam fragment jednej rzeczywistości postrzegamy na miliony sposobów.
Piękne, niepowtarzalne, aczkolwiek często uciążliwe. No i spotkaj tu takiego drugiego, co myśli tak samo. Banalny przykład: Jedna osoba mówi: Ten widok jest piękny, druga stojąc obok niej, stwierdza: Jak tutaj jest brzydko. Obie mają rację, obie się mylą. Widok po prostu jest. Cała reszta to nasz umysł i różne interpretacje oraz właśnie ta jedna wybrana informacja z miliona. Schodzę głębiej w temat.
Zrozumienie
Kiedy dwie osoby myślą różnie na temat tego samego zdarzenia „po prostu bycie” wymaga zwyczajnie zrozumienia.
Wyobraź Sobie osobę. Nosisz ją w sercu, więc zrobisz dla niej wszystko. Kiedy widzisz zmartwienia na jej twarzy, poruszasz cały swój potencjał. Chcesz tylko dla niej i za nią. Zaczynasz wspierać, podtrzymywać na duchu i nie daj Boże doradzać i prawić nauki. Wszystko oczywiście w jak najlepszej intencji. Spontanicznie pomagasz po swojemu i wydaje Ci się, że to najlepsze rozwiązanie. Lepsiejszego już nie ma. Takie tylko do brania. Bo przecież my ludzie tak mamy, że to, co dla nas dobre, to najwspanialsze dla innych. Skoro nam pomogło, sprawdzi się w każdym innym przypadku. Zakładamy, że, bez nas, ktosik Sobie nie poradzi. Czasami brniemy dalej. Gdy ktoś pomocy nie chce, czujemy się zranieni. Zaczynamy domniemywać, że z nami coś nie tak i doszukiwać się ile w tym naszej winy. Bywa, że posuwamy się jeszcze dalej. Rodzą się dylematy, dochodzenie kto ma rację, dysputy różnorakie. Dlatego między innymi tyle kłótni małżeńskich, tyle rozstań i tyle krzyku dookoła. Blisko i razem są tacy, co to rozumieją i potrafią znaleźć złoty środek. No właśnie to coś, co jest pomiędzy nie pomaganiem a pomaganiem tak na zaś i bez granic. Nie wiem co gorsze.
Uwierzycie mi, że czasami druga strona może już więcej pomagania nie unieść, mieć dość? Uwierzy, ten kto doświadczył.
Gdzie leży przyczyna?
Za mało w nas wiary w innych ludzi. Zagłaskujemy, robimy za innych, żałujemy albo współczujemy nadto, a tymczasem pamiętajmy: My ludzie mamy w Sobie dużo siły, aby znaleźć samemu najlepsze dla nas rozwiązanie. Często zapominamy się, że każdy z nas ma swoją mądrość i często wie co dobre, a co nam nie służy. Potrzebujemy tylko chwilkę czasu, aby to okiełznać.
Popatrzcie czasami z boku, tak bez pomagania, ale czujni i w gotowości. Skorzy do pomocy, ale tylko wtedy gdy ktoś o pomoc poprosi. Zobaczcie: Ile razy w życiu kogoś z naszych bliskich coś spotyka. Daje on Sobie radę, bo akurat żadnego z boku pomagiera nie ma. Taka jest codzienność, co wyzwania, jak kwiaty na procesji Bożego Ciała, pod nogi ludziskom rzuca. Pozostaje nam stawiać im czoła. Jeśli więc widzimy w drugiej osobie, chociaż iskierkę samo naprawiania, zaufajmy. „Po prostu bycie” daje przestrzeń do działania. Pomagajmy, kiedy naprawdę przyjdzie potrzeba.
Z własnych doświadczeń
Człowiek jest jak studnia. Zazwyczaj trzeba zejść na samo dno, żeby go zrozumieć. Kiedyś nie rozumiałam tego. Powód? Nie zeszłam głęboko do studni dna. Byłam zrywna i chciałam bardzo pomagać. Poproszono mnie: Nie rób nic. Stój z boku. Po prostu bądź. Pytałam Siebie: Co ze mną nie tak? Dlaczego tak? Po co „tylko być”? To takie bezużyteczne.
Kiedy było już po fakcie, usłyszałam: Tylko bycie nie jest tylko po to, aby dać sobie czas, aby samemu znaleźć odpowiedzi, ale również po to, żeby chronić. Zapytacie: Przed czym ktoś mnie uchronił?
Dochodzenie do Siebie, kiedy pojawia się tąpnięcie, kiedy coś nas przytłacza nadto, kiedy mamy chwilę słabości, lub borykamy się z czymś, jest pewnym procesem. Pojawiają się różne emocje, nie koniecznie korzystne dla otoczenia. Potrafimy być źli na cały świat, wściekli, zrzędliwi lub chociażby niemili dla innych. Możemy wyładowywać negatywne emocje do otoczenia. Ten, kto kocha, prosi „Po prostu bądź”. Co by na nas nie trafiło. Takie spojrzenie przez myśl mi nie przeszło. Teraz to rozumiem.
Reasumując:
Kiedy więc wyczujesz lub usłyszysz od kogoś zdanie: Po prostu bądź. Przestań działać. Zatrzymaj się. Po prostu bądź. Myślą i sercem. Fizycznie dalej, mentalnie blisko. Dobre uczynki zostaw na kiedy indziej. Odstaw emocje na bok. Przestań gdybać i analizować. Wsłuchaj się. Zaufaj rozmówcy. Zejdź z drogi, po prostu bądź, a jego głowa sama Sobie wszystko poukłada. Cierpliwie poczekaj. Wszystko wróci do normy. Jeśli nie wierzysz, sprawdź przy pierwszej nadarzającej się okazji.