Czy picie drinka z tyłkiem w wodzie na coś pomoże?

Pewnie tak skoro ludzie to robią. Wszystko jest przecież po coś.
Jestem w Centrum Wodnym Tatralandia. Miejsce, w którym można nieźle wymoczyć zmarznięte po nartach pupy. Narciarze, którzy jeszcze nie mają dość po białym szaleństwie, dorwali deski w strefie dla serferów. W środku ciepło 34 stopnie. Wręcz duszno. Bose nogi. Mnóstwo bosych nóg, stąpają po podgrzewanych płytkach. Pan drobina, chudzina pomyka tam i z powrotem z dzieckiem przestawiając wózek z miejsca na miejsce. Za żoną biega. A gdzie ta pomyka? Licho tylko wie. Turkot kół zakłócany jest przez szum wody. Leje się z grzybków i dysz masujących. W strefach gdzie obowiązuje karnet podstawowy, ciszy nie uraczysz.

Strefa dla dorosłych z dziećmi i tych, co dziećmi są wiecznie.
Dziecięce odgłosy przekrzykują wodę. Na czerwonym krzesełku w kąciku ratownik się schował. Zmienia co rusz pozycje, bo krzesełko plastykowe, niezbyt wygodne jest dla kręgosłupa. Biała koszulka, włosy charakterystyczne dla bruneta, grafitowe klapki i czerwona smycz z kluczykiem na szyi pięknie się komponują. W kąciku pirat siedzi. To manekin z groźną miną, ale całkiem sympatyczny. Tu tętni życie, bo tak jest zazwyczaj tam, gdzie są dzieci.

Tafla wody i wyspa
To miejsce, gdzie o pływaniu nikt nie myśli. Ruch wody prawie żaden. To część założenia wielkiego pirackiego statku, który góruje nad powierzchnią. Na wyspie wcale nie bezludnej dziewczyna uwija się raźno. Światło wokół przytłumione, u niej przy barze jest go nieco więcej. Ona pod stopami ma sucho. Po drugiej stronie baru krzesełka w wodzie zanurzone. Na nich pupy, mnóstwo pup. Należą oczywiście do ich właścicieli, którzy wszelakie trunki w wodzie degustują. Czy w wodzie płyny lepiej smakują? Tego Wam nie powiem. Tym razem nie sprawdziłam. Jak myślicie dlaczego? No dobrze. Powiem. Kiedy widzę kogoś w wodzie, kto długo w jednym miejscu siedzi a do tego w ciepłej wodzie, która rozluźnia wszystkie nasze zwieracze, jakoś mi tamtędy nie po drodze. Kiedy widzę ludzi w takim miejscu więcej, a każdy z nich płyny uzupełnia, wiem, że te płyny mają wcześniej czy później swoje ujście. Rozglądam się. W pobliżu toalet nie ma. Zresztą jakoś nikt w czasie moich obserwacji nie wychodził. Wróć. Nie wypływał z baru. Tak, zdaje sobie sprawę, że jest coś takiego jak urynoterapia, ale w tym basenie swojej pupy dla testów nie umoczę. Może następnym razem, gdy ludzi będzie mniej. Może. Przemieszczam się w miejsce następne. Zwiedzę statek. Zwiedziłam i uwieczniłam na zdjęciach.

Zimnooo? Spokojnie. W pupy jest ciepło.
Zaglądam przez zaparowane okno na zewnątrz. Zaraz za szybą śnieg i woda. Para jak biały dym, który czasami obserwuję nad elektrownią lub garnkiem, w którym się woda gotuje, unosi się nad dużą powierzchnią. Na tafli jedynie zarysy postaci widać. Pod taflą białe światło przenika i podświetla pośrednio ludzkie czupryny. W środku nie czuje się mocno minusowych temperatur. Każdy znajdzie tutaj coś dla Siebie. Młodzież gra w piłkę wodną. Nad głowami chmury. Kto ma szczęście, spadającą gwiazdę tutaj zobaczy.

Zimnooo? O tak, ale również przyjemnie gorącoooo.
Mam tu swoje jedno miejsce magiczne. Za każdym razem urokliwe, kiedy tutaj jestem. Tam mnie ciągnie jak magnes. Opowiadałam o nim kiedyś, gdy blog nawet jeszcze w marzeniach nie figurował.

Obeszłam cały kompleks. Ogarnęłam wszystko. Troszkę tego było. Pupę wygrzałam, moczenia było mało. Tym, co przy barze i innym co odpoczywają na leżaczkach, przyglądałam się z uwagą.
Wiecie? Są miejsca, gdzie się w wodzie pływa i takie gdzie tylko pupy zanurza. Wszystkie są potrzebne. Nawet takie z barem. Jeśli masz wybór, wybieraj to, co Twoje. Najważniejsze to odpocząć po swojemu. Chcesz siedzieć w basenowej knajpie i popijać piwko? Czemu nie? A może pozjeżdżać na zjeżdżalni? Co stoi na przeszkodzie?. Takie miejsca są po to, aby się wyczyścić i nie tylko o mycie mi chodzi. Dla zdrowia osobiście polecam zimne wody. Tak na chwilę i tak po saunie. Tam przynajmniej nie chce się sikać, a innych nie kusi.

Dodaj komentarz