Kto był, to był. Kto zna, to zna. Tym, którzy nie mieli styczności, przybliżam klimaty tych miejsc, bazując na paryskich Charles de Gaulle i Orly.
Pierwsze zaskoczenie: Samoobsługa. Od odprawy przez nadawanie bagażu po wejście do samolotu. Jak w większym supermarkecie. Okazuje się łatwo, prosto i przyjemnie. Wypluwa naklejkę? Na walizę naklejasz. Wrzucasz na taśmę. Sczytujesz kod z naklejki skanerem. Mówisz Bye, Bye i ręce zacierasz. Tylko pamiętaj: Jeśli nie chcesz, aby sprawa się skomplikowała torba czy walizka nie większa od podanej w warunkach. System jest bezwzględny. Z nim nie pogadasz zbytnio.
Stoję, idę i znowu stoję
Jeden zakręt i drugi i jest ich czasami z kilkanaście. Jak w labiryncie. Jedna „mróweczka” za drugą. Porządek ma być. Rozbieram się po części i ubieram. W zależności od tutejszych funkcjonariuszy widzi mi się i ostrych przepisów, które mają zapewnić bezpieczeństwo.
Siedzę. Siedzę. Siedzę
Czekam i Czekam. Wiele z osób zabija czas z nosem prawie w komórce. Podjadają to, co udało się przemycić lub popijają kawy bez względu na cenę, żeby jakoś przetrwać nudę i zmęczenie. Sklepy bezcłowe mają używanie. Kuszą wystrojem i markowymi rzeczami. Ludziska kupują, bo czasu tu mają wiele. Chodzą. Wąchają. Psikają się i zapachy mieszają przeróżne. Tu przed wylotem często powstaje nowy wręcz makijaż. Ktoś w końcu kusi się na nowość. Nie jeden facet ostatnią pamiątkę na szybko kupuje dla córki czy żony. Mężczyźni kręcą się również przy działach ze szlachetnym trunkiem. W walizkach często nie jedna butelka ląduje. No bo jak tu wybrać jedną, gdy szklanych butli z lekarstwem do wyboru i koloru. Zmęczenie na wielu twarzach wypisane, chociaż tutaj nikt się zbytnio nie napracuje. To zmęczenie podróżą i ciąganiem za sobą walizek. Przepakowywaniem, wagi sprawdzaniem, ciąganiem tududków za sobą. Mile zaskoczenie, że ludzi na lotnisku paryskim tysiące a decybele przy tym niewielkie. Miły szum, szepty gdzieniegdzie i rozmowy z sąsiadem. Podobne klimaty bywają w teatrze, gdy przerwę między aktami ogłoszą. Następna niespodzianka to gniazda do ładowania na wyciągnięcie ręki. Często o nie ciężko a tutaj bateria ciągle do pełna. Po prostu full wypas.
Siedzenie, szwendanie się i przechodzenie kilometrowymi korytarzami z miejsca na miejsce w poszukiwaniu swojej bramki, to często większa część podróży.
Wyczekuje, więc oczekuje i jeszcze trochę wypatruję. Przyglądam się nogom. Cały przekrój stóp i butów. Sportowe i zimowe i trochę mokasynek. Klapeczki do wody, zimowe kozaki i ciężkie jak nie wiem co trapery. No i moje neopronowe cichobiegi, w których zeszłam z łajby. Jakoś tak szpileczek damskich mało. Z mody wyszły czy jednak kobiety zaczęły patrzyć na wygodę? Male, duże i wielka stopa się zdarzy. Eleganckiej Pani, która dba o wygląd, nogawka spodni się zawinęła. Nieświadoma dumnie kroczy przeświadczona o swojej perfekcji. Najważniejsze to, co w głowie. Lepiej niech się nie dowie. Stopy młode i dużo starsze. Jasne i ciemne w skarpetkach i często bez nich, gdzie kostki wystają spod spodni.
Jedna noga za drugą i następna, a potem następna. Cichutko prawie bezgłośnie bez względu czy po dywanach, czy po płytkach. Wpadają w inferencję. Bieżą, a za nimi kółeczka walizek kręcą się do taktu. Turkocą cichutko, pukają, stukają
Tak to to, tak to to, tak to to! Jak w wierszu J. Tuwima. Oho! Wróciły z dzieciństwa wspomnienia.
Następny zakręt i następny. Staję nagle. Kilka osób widząc, że zamarłam zaraz za mną. Znajome dźwięki dochodzą do ucha. Stradivarius a może coś bardziej współczesnego? Na środku białe pianino ze złotym napisem. Młody podróżnik torbę na ziemię rzucił. Gra. Patrzę, jak dłonie łatwo chodzą po klawiszach. Gdy pomysłów brakuje, mężczyzna posiłkuje się, szukając pomysłu na nowy w komórce. Mogłabym słuchać i słuchać. Wyposażenie lotniska dość nietypowe. Miło oj miło. Czas szybciej leci. O zmęczeniu chwilę zapomniałam.
Obawy
Czasami lotnisk się boimy. Że języka nie znamy, że duże, że nie do końca wiemy co i jak. Gdzie po bagaże a gdzie do wyjścia. Odwieczne dywagacje. Zapominamy o jednym drobiazgu: Tutaj ludzie często gęsto mają czas i pomogą. Ikonkami wiele miejsc również oznaczone. Język i nowe technologie? Why not? Daj sobie czas. Przyciskaj, próbuj i patrz na obrazki. Dzisiaj naród jest wygodny, więc to, co straszne tak naprawdę poprowadzi cię, jak mamusia za rączkę. Gdy nie wychodzi? Pytaj. No i granicz toboły. Nie bierz ze sobą do samolotu bomby, wody czy piły motorowej a wszystko pójdzie jak po maśle. Powodzenia. Jak mogę Was zachęcić? Tam w górze zawsze słońce świeci. Czy to wystarczająca pokusa, kiedy nad głową długo pochmurno?