Zasłuchałam się minut kilka, w poranny program z prof. Janem Franciszkiem Miodkiem Dzierżąc w dłoniach ciepłą herbatkę ze szlachetnym krupcem oczywista sprawa. Taki facet co od kiedy pamiętam, mądrze mówi o naszym zawiłym języku. Zrobił charakterystyczny dla niego gest ręką, głowę lekko w lewo przechylił i co ja słyszę?
Można powiedzieć dwojako: Człowiek niepełnosprawny. Człowiek z niepełnosprawnością. Poddaję słowa głębszej analizie. Oba poprawne, ale cóż w tożsamości za różnica? Wokół mnie nikogusieńko a ja do siebie gadam.
W pierwszym przypadku coś nie tak z nami całymi, w drugim zaś członie po prostu tylko mała część nas choruje. Wolę faktycznie to drugie. Po co wrzucać wszystko do jednego wora? Mówimy o tym, co widzimy i co odbiega. Może zauważać w nas tę dużą część, na którą nieskierowane akurat wszystkie na scenie reflektory. Tę, której leczyć nie trzeba? Zerknijcie na siebie. Mankamenty pozostawcie z boku. Ideały to fikcja. Perfekcja? Oj dłuższy temat.
I tym akcentem płynnie przejdę do następnego wpisu. Skoro wspomniałam o scenie i światłach zobaczmy jutro kto na jakiej, gdzie i jak zaśpiewa. Następne wpisy dla tych, co lubią muzykę.
Dodaj komentarz