Prawdziwy rozmiar duszy

Wśród szumu fal rodzimego morza słucham krótkiego wykładu. Niektórzy porównują go do nudnej mszy. Pojęcie względne. Ten stwierdzam, że nie jest nudny, o ile się wsłuchasz dobrze i weźmiesz to, co dla Ciebie. Dzisiaj wzięłam coś dla Was. Nabrałam w garść, aby móc słowo nieść dalej. Ojej! Zabrzmiało jak w kościele, ale klimaty zupełnie inne. Siedzę, a obok statek przepływa. Nade mną latarnia morska. Przede mną wielka scena a wokół namiotów wiele. Kołobrzeg a w nim Festiwal Indii. Od 3 dni się dzieje. Jest kolorowo, smacznie, wesoło, i duchowo jednocześnie. Słowa o duszy i ciele płyną z tutejszej wielkiej sceny. O materii i tym, co zupełnie transcendentalne. Bliskie, a zarazem bardzo odległe. O istnieniu tego, co na wyciągnięcie ręki i istnieniu czegoś ponad czymś. O materii i bycie absolutnym.
Dzisiaj odlotowo o zrozumieniu istoty egzystencji, o której niektórzy twierdzą, iż jest wieczną duszą przyjmująca niczym okrycie tymczasowe ciało fizyczne.

Matematycznie
Jaki jest prawdziwy rozmiar duszy? Mówią, że jest to jedna wielotysięczna przekroju naszego włosa. Zlokalizowana w okolicy serca. To za nie przecież najczęściej się łapiemy, gdy wyrażamy nasze najgłębsze emocje. Jaka jest powierzchnia ciała? Niecałe 2 metry kwadratowe. Dość duża w wielkościach różnica, nieprawdaż?
Omijam wszelkie wprowadzenia. Pytam prosto z mostu. Dbamy o duży płat ciała niejednokrotnie. Z pieczołowitością a często nawet z przesadą. A co z naszą malutką duszą zapomnianą?

Zgodnie z prawami natury
Spójrzmy jak to jest. Malujemy się, będąc nastolatkami. Opalamy, żeby nabrać kolorów. Będąc coraz starszym, kombinujemy na wszelkie sposoby z włosami. Naciągamy skórę i wypełniamy wszelakimi specyfikami, aby jak najdłużej wyglądała młodo. A ona? I tak swoje. Starzeje się, odkształca, zmienia wbrew naszym wszelakim działaniom. Zgodnie z cyklem narodzin i śmierci. Malutka dusza, której czas się nie ima, czeka cierpliwie, aż zwrócimy na nią uwagę. Jak piękny ptak w klatce. Przygląda się i czeka zapomniany w momencie, gdy skupiamy się wyłącznie na pucowaniu kawałka metalu klatki, który ma się błyszczeć często, aby mogli podziwiać go inni.

Filozoficznie
Jak to się przekłada na życie codzienne? Szukamy wokół osób z duszą. Opiekuńczych, umiejących rozmawiać, czujących i ciepłych zarazem. Kusimy ciałem, nie wiedząc, że dla dobrych dusz to nie materia ma często znaczenie. Ciało, czyli materia, która zmienną jest. Wysokie szpilki, krótkie sukienki, wygolony tors czy włosy na żel. Na temat gustów będzie kiedy indziej. O granicach dbałości i czystości również. Jeśli zależy Ci na głębokich relacjach, akceptuj Siebie takim, jakim jesteś. Po co przystrajać to, co piękne samo w Sobie. Inne? Nie szkodzi. Mniej kolorowe? I cóż z tego. Odbiegające od przyjętych norm i rysunków w gazetach? Kto ma prawo do ustalania i narzucania nam standardów. Patrzę na to z boku i stwierdzam przy okazji. Ile to nasze ciało ma cierpliwości. Co my potrafimy z nim robić to czasami głowa mała.
Pamiętajcie młodzieży kochana i wszyscy, którzy nie zaprzestają w pokrewnych dusz poszukiwaniach, że dla ludzi z duszą raczej dusze są ważne. Cenią to, co w środku, wiedząc, że ciało to tylko znak ile nam do końca istnienia w danym miejscu zostało. Wiedzą, że wszystkie ozdoby są tylko okryciem tego, co niesłusznie stwierdziliśmy, że brzydsze, bo starzejące się lub po prostu inne.

Malutka nieprzemijająca i czysta dusza warta jest zauważenia. Teraz. Po co się budzić z ręką w kieszeni, gdy zorientujemy się, że nasze ciało odziewane całe życie cennymi szmatkami kupowanymi co rusz po okazji ląduje właśnie w betonowym grobie? Kochane piękne dziewczęta. Uroczy podbijacze serc. Dbajcie o „Siebie”, zadając Sobie pytanie:
Czy „JA” to tylko moje ciało? A może coś dużo więcej?

Dodaj komentarz