Dlaczego nie być „złym”, jeśli jest się w tym dobrym?
Co mam na myśli: Czasami mówimy o naszej głupocie, o tkwieniu w błędzie czy byciu w czymś po prostu najgorszym. Do bani, do kitu, wybrakowanym. Powolnym, marnym, jednym słowem słabym.
Oj Robaczki, robaczki. Jak nam coś nie wychodzi, to nie wychodzi. Możemy sobie rwać włosy z głowy. Czy bycie gorszym w jednym nie oznacza, że w drugim jesteśmy fantastic?
Zauważcie, że natura nie obdarza równo za to sprawiedliwie. Jeśli tego nie widzicie, czy to znaczy, że wzrok słaby? Warto szukać swoich plusów, tych ukrytych i tych nieuświadomionych jeszcze. Powodzenia w poszukiwaniach. Ot tyle.