Wpis z serii „Nowe Kawkowo. Z dala od chaosu codzienności„, maj 2017, 1/8
Zawód SIEBIERÓB, czyli praca nad sobą. Spotykasz się z nią na każdym kroku. Nie wybiera czy kobieta, czy mężczyzna. Zali szczupły zali z wąsem. Emerytura tutaj nie przysługuje. Wykonujesz ją często nieświadomie. Bo jakie masz wyjście, gdy na Twojej drodze staje drobny dyskomfort, niemoc czy depresja? Jeśli chcesz, żeby było lepiej, bawisz się w Siebieroba. Nie chcesz? Zostajesz z tym świństwem.
Bierzesz się więc do pracy i kiedy pragniesz coś zmienić, słyszysz w głowie: Potrzebujesz nowych narzędzi! Spotykasz się z sytuacją, że Twój warsztat pusty albo nie do końca pełny. Skaranie Boskie. Znowu w nowym czujesz się nieprzeszkolony. Chcesz znaleźć sposób. Szukasz miejsca, gdzie można się coś nauczyć. Nie ma takiego.
Jaki morał z tego wpisu krótkiego? Skoro nie ma szkół, dzielmy się wiedzą. Pożyczajmy sami narzędzia, od tych, co przechodzili to samo. Na bazie naszych doświadczeń pozwalajmy innym czerpać z naszej wiedzy. Szukajmy wspólnie rozwiązań.
Prawda jest taka, że jeśli poradzimy Sobie w tym zawodzie, każdy inny będzie dla nas łatwym i przyjemnym. Dopiero rozliczeni z przeszłością, pogodzeni ze śmiertelną chorobą czy bliskimi, akceptujący siebie, bez deprechy możemy z radością, o której tak marzymy, kroczyć przez życie.