Dla maturzystów i nie tylko, o tym, co dalej jak już się zdało 1/2

Kociokwik
Matura już prawie za Wami. Tuż za egzaminem dojrzałości następne wyzwanie. Rodzice już sugerują, w czym będziesz dobry. Dziadkowie narzucają zawód, bo wiedzą lepiej od Ciebie. Wujostwo w trosce o Twoją przyszłość ciągle podpowiada, co się opłaca, a co nie opłaca. Podaje modne zawody typu: Lekarz, bo renoma. Urzędnik, bo jak dobrze pójdzie to spokojnie i może zawód na całe życie.
Robisz wielkie oczy. Przecież ledwo co zdając maturę, zaspokoiłeś swoje i większości potrzeby. Jeszcze nie wiesz, co chcesz robić, bo skąd masz niby wiedzieć. Nie znasz wszystkich zawodów. Nie było czasu, aby się im przyglądnąć. Nie każda głowa do wyborów dorosła, chociaż inni by oczywiście chcieli. Dociera do Ciebie to, co teraz modne, a do tego wszystkie reklamy uczelni płatnych, które oczywiście bez Twojej obecności racji bytu nie mają.
Jeszcze niedawno mówiłeś: Mój tato jest INZINIEREM, a mamusia ZIONĄ. Marzysz, aby na chwilę złapać oddech. Chętnie uciekłbyś gdzieś na moment.

A ja będę gimnastyczką
Kiedy
zbliża się magiczne 18 lat, dziecięce marzenia o byciu sprzątaczką, kasjerem, kierowcą, fryzjerką czy gimnastyczką, często kończą się na niczym. Dlaczego? Z perspektywy dorosłości bliscy nam ludzie uświadamiają nam właśnie, że marzeniami nie ma co rzyć i trzeba mocno stać na nogach. Również, że pewne zawody chronią a inne to mrzonka. Wszystko dla naszego dobra, bezpieczeństwa, ale również bywa, żeby się dzieckiem pokazać.

Przykład
Młoda dziewczyna, która często obłokami pędzącymi po niebie się zachwyca, marzy, że zostanie malarką. Kochała to, będąc dzieckiem. Słyszy krytykę: Malarką zostaniesz? A jak Ty z tego rysowania utrzymasz się Dziecko Moje Drogie? Zobacz na córkę sąsiada! Ta to skończyła europeistykę na ekonomii. Dziewczyna słucha głosów bacznie. Fajnie, ale ona nie chce analizować zagadnień społecznych i politycznych, nie chce modnych na ten czas studiów. Ma swój świat.
Słyszę od ślicznej dziewczynki o kruczych włosach i ciemnych jak węgielki oczach: A ja chcę zostać Kopciuszkiem. Niemożliwe? A co z zawodem Kopciuszka na paradzie w Disneylandzie? Da się? Da.

Czas łapanki
Słuchając tego całego doradzania i patrząc na to, co się dzieje na uczelniach, przypomina mi się opowieść z krwi i kości rolnika. Narzeka: Posadziłem cebulę, bo wszyscy sadzą, a teraz co? Tania i w dodatku wszędzie jej pełno. Do czego chcę nawiązać i przed czym przestrzec niemalże?
Uczelnie mają branie. Wystarczy, że moda przyjdzie lub wymyślą nazwę, która przyciąga uwagę i miejsca szybko się zapełniają. Rodzice płacą z nadzieją, że dziecko kimś zostanie, a po roku dochodzą prawdy. Słowa do mnie dolatują: Jeszcze nie wiem, co będzie robił, ale będzie inżynierem i magistrem. Jeszcze nie wiem, czy uda mu się praktyki zrobić lub uprawnienia, bo szanse mają ci, których rodzice w zawodzie. Uczulam na sytuację, gdzie papier jest, a pracy nie ma. Na piękne nazwy nie dajcie się nabrać, doszukujcie ukrytych szczegółów. Kilka lat nauki Was czeka, więc sprawdźcie, czego tak naprawdę będziecie się uczyć.
c.d.n

Dodaj komentarz