Wakacje z Kubusiem Puchatkiem 2/3

„Bardzo tu bzyczy, ale to nie jest takie miłe bzyczenie”. Kubuś

O co biega w filmie „Krzysiu, gdzie jesteś?” ? W krótkim skrócie. Christopher Robin Milne (na tym skończę popisywanie się nazwiskami) potocznie zwany Krzysiem — no to już łatwiej zapamiętać — dzieciństwo spędza z przyjaciółmi w Stuwiekowym Lesie. Błogi okres bez telefonów z patyczkami rzucanymi do wody. W towarzystwie pluszaków, które niewielki ponoć rozumek mają, serducho a do tego ruszające się całkiem sprawnie ciałka. Potem na szybko przewinę wam kilka życiowych scenek typu szkoła, rodzice, którzy chcą dobrze dla syna, śmierć ojca, wojna i twarde życie, gdzie Krzyś szybko Krzysztofem się staje. Zostawia to, co chłopięce, oddając urokom wszechobecnej dorosłości. Rezygnuje z beztroski. Wkracza w świat, gdzie jak twierdzi: Nic nie jest za darmo, a marzenia swoją cenę mają. Świata rezygnacji i ciężkiej pracy, tak szybko i dużo jak się tylko da. Miejsca, gdzie ludzie nie lubią, jak coś jest inne, gdzie właśnie z tego powodu nie można być często sobą. Łapiecie klimat?

„Idę donikąd To moje ulubione miejsce”. Kubuś

Ciarki przeszły i chłód. Pomyślałam w tym momencie o grudniowych sześciolatkach w szkolnych ławkach, ciągle popychanych do samodzielności, o korporacyjnych opowieściach, o zapisach do przedszkoli gdzie dobrze, gdy opiekunki władają językiem obcym. Zapisywanych, gdy to jeszcze, w brzuszku się wierci, dając sygnał: Mamusiu! Puk. Puk! Wkrótce na świecie się pojawię. Chcemy jak najlepiej. W życiu i w filmie.

„Kim jest Madlaine?” Kubuś

Rodzi się córeczka. Sumienność ojca i jego przekonania wyniesione z domu, wystarczają, aby historia życia się powtórzyła. Różnica? On mógł być dzieckiem. Dziewczynkę omija to, z czego czerpał przez chwile życiodajną moc za młodu jej tata. Mama? Jest. Kochająca i cierpliwa.
Po jednej stronie dziupli symbolicznego drzewa rzeczywisty świat Krzysztofa, z poczuciem odpowiedzialności za bliskich i prawie cały wszechświat. Po drugiej mali mieszkańcy, którzy snują się po mglistym lesie i bez Krzysia po latach poradzić sobie nie mogą. Zagubione dwa światy, gdzie jeden, gdy dopiero drugi go uzupełni, prowadzą do równowagi. Gdzie potrzeba sprawia, że tak dużo się w filmie dzieje. To zaledwie początek.

„Stary niedźwiedź mocno śpi”. Krzyś

Uśmiecham się pod nosem i porównuję filmowo – bajkowe postacie:
– Krzysia, co ciągle Krzysiem jest dla nas, chociaż lat na ekranie mu nie mało przybyło. Krzysztof stwierdza po wielu latach: Byłem tatą o bardzo małym rozumku. Mądrość wygrywa.
– Kubusia oczywiście, co zaraz obok Krzysia. Pluszowego małego gadającego misia, lubiącego gdybańce, ćwierkanie i hukanie, który czasami czeka aż „Gdzieś” znajdzie jego.
– Prosiaczka. Chudziutkiego, malutkiego, co go świat przeraża, chociaż na dwóch nogach jak człowiek mocno wydawałoby się stoi. Kojarzycie tę różową postać?
– Te Y i Grys — a, czyli Tygrysa co lubi ciemność i smutek. No cóż, każdy ma swoje, widzi mi się. W sytuacjach, od których reszta stroni, ten mówi z wielkim żalem: Piękna katastrofa a mnie nie zaprosili. Tygrys niejednego wkurza na Sali. Taka jego rola.
– Kłapouchego co, okropnie ponurym jest osiołkiem. Co różnicy między rewolucją a rezolucją nie widzi. Co nie boi się powiedzieć: Wszystko się wyjaśni albo po prostu wyciemni. Co na Krzysztofa słowa wytłumaczenia: To moja żona Evelin, odpowiada grzecznie: Witaj moja żono Evelin. Dziękuję żono moja.
Wuzeli i Hefalumpów, bo bez nich by historii nie było. Strachy, które w głowach niektórych siedzą. Obyśmy tylko takie mieli.
– no i całą bajkową resztę.
Wesoło mi jest na Sali kinowej, z tymi, co smutni i tymi, co dziwią się wszystkiemu, co nam ludziom logiczne na co dzień się wydaje.

„Nie jest mi potrzebny, ale bardzo chciany”. Kubuś

W scenach filmu i mojej głowie angielskie zastawy, ciasto marchewkowe – pychota, dziecięce rysunki i miodek. Błyszczące oczy Kłapouchego i żołędzie. Lubicie? Ja kocham podobnie jak kasztany. Zanim się oglądnęłam, już czułam smaki, już prawie zbierałam dary jesieni, które z dzieciństwa pamiętam.
Co rusz rozbawia mnie czerwony balonik, który nie był potrzebny, ale za to bardzo chciany, czy skórzana teczka Krzysztofa. Bardzo, ważna teczka. Według już dorosłego Krzysia. W pamięci tekst mi zapada:
– Kim jest Madlaine? Moją córką.
– Czy jest ważniejsza niż ta teczka? Tak?
– To, czego jej tutaj nie ma?
Czujecie klimaty? Jesteście tu ze mną? Jeśli nie ciągnę dalej.

„Brakuje drzwi. Widocznie nie są potrzebne”. Kubuś

Siedzę, patrzę, wgapiam się i piję wodę. Teksty Kubusia rozwalają mnie doszczętnie. Mózg przestawia się o 180 stopni.
– Masz popsutą drabinę.
– Ale to jest półka.
– To tłumaczy, dlaczego tak ciężko się po niej wspinać.
Praktyczny miś. Nic więcej nie dodam.
c.d.n.

Dodaj komentarz