CO MAJĄ ZE SOBĄ WSPÓLNEGO RUDE BRUNATNICE I POMARAŃCZOWE GRZYBY. LOFOTY 1/3

Na Lofotach jestem z w ekipie: chłopacy strażacy, wojskowi i ich znajomi, lekarze, kierowcy, rolnicy i Bóg wie kto jeszcze. Ale zawody nie mają znaczenia. Jest ciepły człowiek o przydomku „Kucharz”. Rajem dla niego jest świat podwodny i kuchnia. Jest wszędzie i dobry nastrój i siły rozsiewa jak zboże. Jest Prezes. Nazwa słuszna, bo on tu wszystkim zarządza. Kocha to życie chociaż często do takich wypraw z własnej kieszeni dokłada. Bo dla niego liczą się relacje i dobra zabawa. Za każdym razem mówi nigdy więcej i za każdym razem jest jeszcze fajniej. Jest również „Prawa ręka Prezesa” co się na wodzie lubi po wypłynięciu wylegiwać. Nad wyraz spokojna istota pod wodą, a nad wodą to tylko wrażenie, bo ja bym powiedziała wulkan. „Lewa ręka” Prezesa, bo bez dwóch się nie da, jest do rany przyłóż. Nerwowy czasami, bo się przejmuje. Opiekuńczy pracowity, jest jak dobry ojciec. Ojcem jest, więc doświadczenia miał, gdzie nabierać. No i dodam złota rączka. Autobusem twierdzi nie mógłby jeździć ze względu na ludzi. Ja mam inne zdanie. Jest Hanuś co na imię Hanka nie ma. Przydomek dla niej z kabaretu chłopcy zaciągnęli. Są też inni, każdy z ciekawą osobowością. Wartością jest fakt, że Ci ludzie nie patrzą na pogodę. A Ty za nimi pójdziesz chętnie i chętnie pomożesz. Pomysłów im nie brakuje. A optymizm chyba na zapas po wielkich kieszeniach w skafandrach nurkowych pochowali. I jeszcze do butów. I gdzie tylko da się. Spać mogą przez chwilkę. Bawić się zawsze gdy tylko praca na to pozwala.

Ranek jak to mówią: pod psem. Niebo chmury zakryło. Mżawka, wiatr i cholernie zimno. Przygotowani do nurkowania wrzucamy osprzęt na samochód. Dwa kursy, bo ludzisków kilkanaście osób. Wysiadamy w szczerym polu. Na środku jedna ławeczka. Reszta to kamienie algi i długie zejście do morza. Od silniejszych wiatrów chronią nas góry. Woda ciągle w ruchu nieco nerwowa. Dzisiaj nurkowanie z brzegu. Jest przypływ. Do miejsca zejścia w podwodny świat tam, gdzie nieco głębiej jest ładny kawałek. Neoprenowe buty czy gumiaki niektórych skafandrów ślizgają się po kamieniach. Rośliny plączą dookoła nóg. Na głowę krople mokrego deszczu spadają. Chociaż deszcz mógłby przez chwilkę być suchy. Suche są za to od środka nasze skafandry. Cieplutkie co alternatywą są do pianek i jedyne na norweskie zimne wody. Jest jeden śmiałek co piankę ubrał. Wojak to i daje radę. Pełen podziw dla niego, bo wiem co znaczy gdy zimna woda między ciało, a strój się dostaje, zanim własne ciepło nas nie ogrzeje, a pianka go nie zatrzyma. Jakby ktoś wannę zimnej wody na ciebie wylał. No ale co się nie robi dla późniejszych podwodnych wrażeń. Jest nieco głębiej, więc płetwy lądują na nogach. Dyndamy sobie tak chwilę w rześko chłodnej wodzie. Sprawdzenie czy wszystko gra i czy powietrze odkręcone, a potem nur do wody na prawie godzinkę.

Pierwszy widok to las brunatnic. Przypominają mi palmy oglądane z samolotu, które na wietrze się huśtają. Te rośliny są ciągle w ruchu dzięki wodzie. Kołysze nimi na różne strony. Ale słuchają się jak w wojsku. Tam, gdzie masy wody się przemieszczają tam i one. Chodzą płynnie jak w szwajcarskim zegarku. Niesłusznie się ich nazywa. Ich brązowo – pomarańczowy kolor czasami odcienie złota przybiera. Ale tylko gdy na liściu promień słońca się zatrzyma. Tutaj wcale nie jest brunatno. Ich korzenie mocno przyczepione są do skały. Żółte i grube jak szparagi. Liście duże. Wyglądam przy nich jak Calineczka. No może przesadzam. W skafandrze i z białą buzią od zimna wyglądam raczej jak tutejsze trolle. Wiem o tym bo widzę buzie innych. Na liściach rozgwiazdy i różowo białe jeżowce. Pod liśćmi podobno tętni życie. Tam nie zaglądam. Nie dzisiaj.

Pod wodą brakuje mi jedynie zapachów. Nie znam ich. Jedyny zapach jaki można tu spotkać to soli morskiej. Słona jakbyś przez przypadek do zupy zamiast pół łyżeczki soli 10 garści wsypała. W dole życie trochę uśpione. Patrzę jak tafla wody krople deszczu zatrzymuje. Tu mi nic nie zrobią. Ciekawy widok. Jakbym na deszcz od środka wielkiej szklanej bańki patrzyła. Wychodzimy na brzeg. Przewodnik jedzie napompować butle. Nie będzie go ponad godzinę. Kilka osób wraca do bazy, reszta zostaje. Nosząc na sobie dziesiątki kilogramów czujemy się nieco zmęczeni. Ale najwięcej w tyłek daje nam pogoda. Owszem mokrzy jesteśmy. Każdy przy jakiejś skałce przycupnął. Ale wyszliśmy, żeby od wody odpocząć i wysuszyć się nieco, a tu czuję się jakby pranie było na ukończeniu. Jakby podwójne płukanie ktoś w pralce jeszcze włączył. A my w środku bębna maszyny.Szybko pada pomysł: Nie ma co siedzieć. W góry idziemy. No to poszliśmy. Rozeszli i grzybów przy okazji nazbierali. Grzybiarze w skafandrach nurkowych na grzybobraniu w górach i w deszczu. Uśmiech na twarzach się pojawił. Rzadki widok powiadam. Ja zbierałam fotki, grzyby to była działka pozostałych. Uwieczniałam, aby pamiątka została. Czas minął, a w trakcie jeszcze u Lesia w głowie pomysł na kolację się zrodził. Co potem jadłam nie wiem. Podobno kozaki. Piękne dorodne i nie takie z lasu. W kolorach jesieni, pachnące górską roślinnością.

Kiedy samochód wrócił ponowne zejście do morza. Jeden głodny innemu chce się sikać, ale w wodzie się o tym zapomina. Po godzinie znowu był ląd. Przestało padać. Słońce nadal, gdzie indziej poszło świecić. Spędziliśmy w tym miejscu ładnych kilka godzin. Potem już była ciepła herbata i sauna. A potem wędkowanie. Bo po co siedzieć wieczorem. Bo do grzybów świeża ryba dobra. No i jak tu nadążyć za tymi chłopakami? Da się, da. Bo pomagają, zachęcają i nie narzekają, że niebogi. Po pozwalają zapomnieć i cieszyć się chwilą. Patrzę na jednego co zawsze mówi, że pod wodą pięknie. Mówi z taką wiarą i tak na mnie patrzy, że trudno uwierzyć, że może być inaczej. Wieczorem wskoczyłam pod kołdrę i cieszyłam się ciepłem pod nią i nad nią. Radość niosło wdychanie ciepłego powietrza. Doceniasz gdy przez chwilę nie masz. Dyskomfort dozowany co jakiś czas jest jak lekarstwo. Stawia nas do pionu gdy głowa mówi: Oj jak mi źle, jak mi źle gdy jest dobrze.

DSC03673 DSC03670 DSC03667 DSC03666 DSC03661 DSC03650 DSC03632 DSC03623 DSC03595 DSC03593 DSC03588 DSC03587 DSC03578 DSC03574

Dodaj komentarz