Wielu z Nas ma ją na dłoni. Niejeden z Was o niej marzy. Wielu ma z nią miłe wspomnienia i niejeden chce się pozbyć, bo mu nie leży. Złoty krążek obrączką zwany przez jakiś czas jest naszym obiektem pożądania. Wyniesiony ponad ołtarze. Historia obrączek na początku zaczyna się zawsze tak samo. Zazwyczaj mają być dwie. Złote lub wydziwiane. Ale zawsze w formie koła nie mające początku i końca. Biegamy po sklepach. Szukamy nerwowo. Decyzja nie jest prosta. Toć to przecież znak wielkiego uczucia i wierności. Takie im przypisano znaczenie. No i musi podobać się obojgu, bo przecież na całe życie. Grawerujemy coś na nich, aby jeszcze podkreślić wzniosłą chwilę lub wykładamy szlachetnymi kamieniami, żeby jeszcze bardziej nabrały oryginalności. Bez nich ani rusz. Bez nich panika w kościele lub Urzędzie Stanu Cywilnego. Kiedy już zdobędziemy cenny przedmiot, kamień z serca spada. Idziemy powiedzieć sobie historyczne „tak”. Jedno drugiemu na palec serdeczny obrączkę zakłada. Są wzruszenia, wiara, miłość i marzenia. Podczas ceremonii pięknie śpiewają, a potem gratulują z wiarą, że każdy dzień będzie wyglądał tak samo. Wtedy jeszcze zauroczeni chwilą nie wiemy, że emocje po jakimś czasie opadają. Bo jesteśmy zakochani i zapatrzeni. Nikt nam jeszcze nie powiedział jak szybko wpadamy w wir życia codziennego i pracy. Nikt nie przestrzega, że niepielęgnowany związek dwóch par może tracić kolory, choć obrączka wciąż widnieje na palcu. Jak z tego całego co jednością miało być na całe życie, może zrobić się połowa. Nie widziałam tego gdy byłam młoda, teraz spotykam się na każdym kroku. Tu sprostowanie. Teraz nadal jestem młoda tylko inaczej.
Biorę obrączkę pod lupę i badam zadając sobie podstawowe pytania. Po co nam symbole ? Po co biżuteria, na którą niektórzy są uczuleni ? Czy nie wystarczą słowa ? Rozglądam się po dłoniach i historii ludzi słucham. U niektórych widzę ręce splecione i oczy zapatrzone po latach, choć obrączka już dawno z upływem czasu blask straciła. Jedna dłoń muska drugą, czasami para idzie w objęciach chociaż już starsi i choć ludzie patrzą. Miły widok, choć rzadkość. W sklepie do kasy stoi Pan z Panią. Oboje ze złotem na palcu. Ona beszta męża bo się zamyśliił. On staje grzecznie i kuli uszy. To częsty widok. Potem nie ma co się zbytnio dziwić, że życie płata ludziom figle. Kiedy to obrączki lądują w koszu, w najlepszym razie w szufladzie. Złoty krążek staje się symbolem bólu i wszystkich żali, które przez lata się nazbierały. Szkoda mi się troszkę robi tej obrączki. Latami spoczywa na palcu i znosi dzielnie wszystko. A jak przychodzą gorsze chwile to ona właśnie winna. W niej kotwiczymy nagle wszystkie złe wspomnienia, Wszystkie krzywdy. A, gdzie wszystkie radości, wspólne wyzwania i wielka garść wspomnień ? Gdzie pochowane wszystkie piękne chwile, wspólne wyprawy, przygody, radości, wspólne wyzwania zakończone sukcesem? Warto czasami się zastanowić co dla nas jest ważne. Które chwile pozostawiać w pamięci. Gdzie wspomnienia przechowywać, w przedmiocie czy może w sercu.
A czym dla Ciebie jest obrączka ? Jest częścią Ciebie, czy może już nie spoczywa na palcu pod pretekstem spuchniętych palców. Popatrz na swoje dłonie. Spójrz na złoty krążek na sklepowej wystawie. Złote obrączki nasz cały majątek śpiewała Krystyna Giżowska. Owszem mają swoje zadanie do spełnienia, ale czy aż tyle faktycznie są warte ? Przecież jakiej wartości nabierze po latach ten urokliwy przedmiot zależy wyłącznie od Ciebie. Od nas tylko zależy czy w ogóle potrzebujemy go do szczęścia.