Ich dwoje i ona jedna 1/2

Tym razem o dwojgu takich co dziesiątki lat ze sobą a mimo to wielki szacunek do Siebie czują. O kobiecie napotkanej w sklepie i kilkunastu minutach wśród ludzi, których już sama obecność lekarstwem jest na wszelkie bolączki. O jesieni życia, mądrości w latach sędziwych, o urodzie innej niż zwykle, w której piękna można się dopatrywać.

Blokowisko
Mam z nim miłe wspomnienia. Samochód na parkingu postawić wydawało się cudem, a jednak, kiedy za setkami okien wszyscy układali się do snu, każdy wehikuł znalazł swoje miejsce. Jeden do drzewa się przytulał, inny do słupa. Ten za rogiem drugiego prawie po zderzaku całował, a jeszcze inny dziwne pozycje przyjmował, zaliczając wysokie krawężniki.
Ale nie o samochodach miało być a o ludziach, chociaż ja jak to ja, widzę i między nimi podobieństwo. Dzisiaj wchodzę do jednego z mieszkań. Pięter jest tam kilka. Drzwi otwiera mężczyzna. Lekko przygarbiony, wysoki, za młodu, mniemam, niezłym był przystojniakiem. Uśmiech na twarzy nie po raz pierwszy widzę na jego twarzy.
Zaraz potem w wąskim przedpokoju pojawia się „Ona” z bujną blond fryzurą misternie wyczesaną. Teraz jest ich dwoje. Są razem, od kiedy pamiętam i inaczej Sobie nie wyobrażam. W tym małym korytarzyku emanuje spokoju dużo. I jeszcze więcej ciepła, które nie pochodzi, od grzejników, żarówek czy promieni słonecznych, które nagrzały jeszcze mieszkanie za dnia. Oboje na pokoje zapraszają.
„Ona” siada na małej kanapie. Ubrana w bawełnianą szarą, krótką podomkę z różowymi dodatkami wygląda zjawiskowo. Co rusz naciąga ją na kolana, stwierdzając, chyba że tej części ciała pokazywać w tym wieku nie wypada. Przyglądam się nogom. Niejedna nastolatka by pozazdrościła i nie jedna młodsza istota, która ma problem z krążeniem. „On” siedzi z boku. Nie mówi, kiedy ona pyta. Obserwuje czujnie. Z dbałości informuje dyskretnie żonę, iż jakiś okruch przypadkiem na policzku jej się zatrzymał. Mam wrażenie, że gdyby siedział bliżej, sam by strząsnął go niepostrzeżenie. Okruch znamieniem się okazuje. Ach te drobiazgi, wiecznie na nowo odkrywane.

Rozmowa płynie jak chmury po niebie. Wśród niej wiele słyszę z życiowych doświadczeń. Chociażby jak to czasami na młodzieńcze dojrzewanie z przymrużeniem oka warto popatrzyć. Zauważać, ale nie pokazywać po sobie, że się widzi. Jak przeczekać a po drodze po prostu kochać.
Jestem wśród ludzi, którzy czują, co teraz przeżywają nieco od nich młodsi. Daty inne a wyzwania podobne. Widzą zmagania, rozterki, zabieganie, nerwowość, której w obecnych czasach tak dużo. Uspokajają tonem głosu, zachowaniem, opanowaniem, uśmiechem ciepłym. Na bazie doświadczeń udowadniają, że opanowanie, cierpliwość, dystans, miłość bez oczekiwań, pokora do uciekającego czasu to droga do wewnętrznego spokoju.

Przedmioty z duszą
W tle z telewizora dobiega sygnał wieczornych wiadomości. Rozglądałam się po pokoju. Czyściutko. Żadnych okruchów. Na półeczce okulary do czytania w pogotowiu czekają. W meblościance kilka przedmiotów nie pierwszej młodości. Dla mnie to przedmioty z duszą te, do których przywiązujemy się lub co najmniej czulibyśmy się bez nich nieco dziwnie. Rodzinne pamiątki. Na podłodze „nieikeowe” dywany. W całej tej przestrzeni ludzie, którzy używają na co dzień komputera, telefonów komputerowych i skype’a, Odnajdują się w sieci a latanie samolotami to dla nich gratka. Życie narzuciło. Niesamowite, że udaje im się zachować co ich, a jednocześnie nadążać za cywilizacją i nie rzadko oczekiwaniami innych. A przecież oni już „nie muszą”.
Kocham u starszych to, co starsze. Solidne i miękkie w odbiorze przedmioty, zbierane latami. Zapomniane krytykowane i zepchnięte na plan dalszy. Zamiecione po dywan w dobie modnych zimnych szarości i przestrzeni bez drobiazgów. Emanujące ciepłem zadbane relikwia z duszą w domach starszych ludzi, działają na mnie jak remedium. Minimalistyczne piękno podziwiam na obrazkach. Tam się sprawdza. Energię, ciepło i spokój czerpię z prawdziwego życia.

Wpadłam do blokowiska, z marszu dnia codziennego, wyszłam „inna”. Harmonia wewnętrzna wzięła górę. Zwolniłam. Złapałam głęboki oddech. Będzie dobrze, cokolwiek złego by się działo.
A jak Wy czujecie się wśród starszych? Co w Wasze życie wnoszą dobrego?

Dodaj komentarz