Jak daleko troska leży od przyjaźni

Zacznę od dni gorszych, bo przecież nie tylko na dobrych świat stoi. Tam, gdzie smutków więcej i gdzie ręce opadają. Wyglądamy wtedy, jakby ktoś nas ściągnął z wieszaka. Skąd wiem? Przecież jestem też i tylko człowiekiem. Nam ludziom takie rzeczy się przytrafiają, Nawet jeśli nad sobą pracujemy. Nawet jeśli mamy wiele wspaniałych technik w kieszeni.
Tkwimy sobie w tych smuteczkach i co wtedy? Czasami podnosimy się sami jak na filmach akcji: Zabili go, ale powstał z popiołów. Często też nagle pojawia się ten ktoś. Kto. Anioł, Dobra Duszyczka a może potocznie Przyjaciel? Poszperajmy na temat.

Znaczenie słowa przyjaźń
Pokusiłam się poszukać. Długo go szukałam. Zawężone było najczęściej do obrazków dwóch siedzących przy kawie kobiet czy więzi często stawianej obok miłości. Do zrozumienia i do słów: Będzie dobrze.
Serdeczne stosunki oparte na wzajemnej życzliwości – to było dla mnie za płytko i za mało. Co faktycznie oznacza, znalazłam po latach, bazując na doświadczeniach, bo one dla mnie miarą są ponad. Czytajcie i pamiętajcie jednocześnie, że wy możecie widzieć tak samo albo troszkę inaczej. Każde spojrzenie dobre, bo Twoje. Czym więc jest dla mnie ta przyjaźń?

To troska o drugiego człowieka. To zrozumienie, że ktoś ma w danym momencie gorzej, gdy Ty masz akurat dobrze. To współczucie i chęć niesienia pomocy i wyciągnięcie ręki, gdy jest się daleko. Nie ważne, że ręka krótka. Przyjaźń potrafi być chwilą akcji, potem niczym duch i chwilą znowu, gdy zajdzie potrzeba. Nie potrzebuje wielkich podziękowań, nagrodą dla niej jest często zwykły uśmiech. Jest intuicyjna jak nauka chodzenia. Energią czystą.

On
Równa północ. Ktoś dyszy w telefonie. Biegnie sprawdzić, czy wszystko w porządku, gdy ty sprawdzić nie możesz. Najpierw przepraszam za całe zamieszanie, a potem dziwię się i środkiem nocy pytam: Dlaczego tak? Odpowiedź dla żon, które mężów mają, ów człowiek ma jedną prostą:
Bo też mam żonę. Włączyła się moja funkcja wrażliwości. Po zaspanym policzku łza poszła.

Ona 1
Innego dnia Osóbka, co zamiast odbiciem, jest moim zupełnym przeciwieństwem. Oczy mi na świat co rusz otwiera, a te robią mi się dwa razy większe. Same pytają. Ojej! To tak też można? Historyjkami stara się pomóc i rysunkami. Czasami z czujności przez dni kilka. Po to, aby mieć pewność czy faktycznie zadziałało, czy chociaż może troszkę. Skąd ona te obrazki bierze?

Ona 2
Jest też Ona, co w gorszych mych chwilach do Duszka petycje składa:
Dobry Duszku, odczaruj jej Dzień! Ja to odpracuje. Więcej o nic cię nie poproszę przez miesiąc, To tyle! A do tego dorzuca życzenia kaukaskiego zdrowia 100 lat.

Oni
Jakiś czas temu pomocą służyła Ta, która przypomina mi co dzień, że nie ma większej ponoć świętości niż uważność na rodzinę. Z tą oczywiście różnie bywa, tak na marginesie. Potem był wrażliwiec, co pisał: Nie pogodzę się z tym. Na głowie stanę i razem damy radę. Na głowie nie pozwoliłam stawać.
Wszyscy oni pomagają. Dlaczego? Ot tak, po prostu. W genach mają i osobowości. Natychmiast i z troskliwością o drugiego, dobrodusznie, bez patrzenia w tym momencie na Siebie. Ze świadomością, że nic ich to nie kosztuje. Zostawiają ważną resztę lub umieją tak dwa w jednym.
Macie blisko takich ludzi? Jeśli nie, pamiętajcie: Po szczęście, które z pomocy się rodzi, nie leci się do sklepu. Do takiego szczęście albo ma się dużo szczęścia, albo trzeba sobie zasłużyć. Jak? Podumajcie.

Jak można zmierzyć własne szczęście?
Mnożąc je i potęgując przez ilość takich właśnie chwil. Przez ilość ludzi, którzy te chwile tworzą. Wszystkim, co często pod miotłą cichutko siedzą, lecz są, gdy zajdzie potrzeba słowa: Dziękuję, że jesteś.
Jutro przypowieść o Rabinie, która do mnie wraca. Toćka w toćkę przelana tak jak usłyszana.

Dodaj komentarz