Zawody. Jest ich setki, a nawet tysiące. Od stojących, poprzez jeżdżące, pływające i latające aż po siedzące biurowe. Wszystkie wyuczone. Jest jednak taki jeden, który często spędza nam sen z oczu. Rodzicielstwo. Jak być rodzicem nie nauczą nas nigdzie. Owszem pielęgniarki pokażą jak przewijać, a gdy dziecko starsze psychologowie powiedzą jak sobie radzić gdy coś nie wyszło. Ale te krótkie kursy to nic, bo tu nawet studia byłoby mało. Wszyscy jesteśmy, więc samoukami. W chwili narodzin dziecka dostajemy bowiem do ręki materiał niepowtarzalny. Jedyny w swoim rodzaju. Obdarzamy je miłością. Najpierw jest malutkie i bezbronne, i da się tak łatwo rzeźbić. Całujemy, pielęgnujemy, nosimy na rękach i na barana. Dbamy jak potrafimy i uczymy wszystkiego według naszych przekonań, a ono naśladuje i powtarza. To takie słodkie. Pokazujemy nadal co dla niego dobre. Uczymy manier jak ma się zachować i z kim obcować. Mówimy co należy, a, czego nie wolno. Dajemy wszystko, co najlepsze i tyle na ile nas stać. Zapisujemy do najlepszych przedszkoli i szkół, uczymy języków. Wozimy na wakacje i ciągle kochamy bez granic. Wyzwań przy dzieciach nie brakuje. Im większa pociecha tym jest ich więcej. Stawiamy im czoła. Kiedy rodzi się drugie wydaje nam się, że już mamy instrukcję obsługi. Ale nie do końca tak jest. Bo każde następne stworzenie boskie jest inne. Im więcej większych dzieci tym mniej włosów na głowie i tym bardziej siwe. Każdego dnia dajemy z Siebie wszystko. Cały czas z myślą, że one już będą mądre w wyborach i błędów tych co my nie popełnią, bo na naszych się nauczą. Cały czas z myślą, że kiedyś to nasze dobro wróci, że dzieci będą nam wdzięczne i będą robiły tak jak jest w naszych wyobrażeniach. A wyobraźnia działa.
Przychodzi czas, kiedy dziecko przestaje być dzieckiem. I tu zaczynają się rozczarowania. Nie chce wyjść z domu, bo mu dobrze na matczynym stołku lub z domu ucieka. Dzwoni co chwilkę, bo nie może końca z końcem związać albo nie dzwoni w ogóle, bo zapomina. Znalazło Sobie druga połowę, ale ta nam nie odpowiada, bo jakaś inna miała być wg naszych planów. Żyje w wolnym związku albo spotyka się z osobą tej samej płci. Gdzieś mu się noga podwinęła, gdzieś nie w takie kręgi wpadło. Podjęło niesłuszną decyzję i długi ma. Roztrwoniło pieniądze, które dostało. Włóczy się po świecie. Szkoły nie ukończyło. Zawodu nie ma konkretnego. Nie prowadzi domu tak jak uczyliśmy go, no i wyjechało daleko, choć miało być blisko. Czasami drażnią nawet małe drobiazgi. Ach to dziecię. To wszystko nie tak miało być. Opiekujemy się dziećmi gdy są małe i żyjemy w przeświadczeniu, że one będą opiekować się nami wiele lat później. Że będą na wyciągnięcie ręki. Że kiedyś podziękują i zawsze będą pamiętać. Pamiętają i kochają, ale zawsze dziękować nie będą. Zaczynają żyć swoim życiem. Często poznają wielką miłość, która przez chwilę jest mocniejsza niż uczucie do mamy czy taty. Często wyjeżdżają za marzeniami na drugi koniec świata. Często zatracają się w nowej pracy, która daje im pieniądze i niezależność. Pragną wolności i zasmakowania wszystkiego. Mają moc i chcą ją wykorzystać. Wszystkie mimo naszych nauk uczą się życia po swojemu. Bo są inne od nas, choć te same geny. Nawet te najbardziej mamusine lub te, które sami do Siebie przywiązaliśmy. Pomijam tylko te naprawdę szczególne przypadki, gdzie choroba dzieci, rodzica czy zdarzenia losowe stoją na przeszkodzie.
Jeśli nie chcemy być zawiedzeni w przyszłości podejdźmy do tematu z pokorą. Kochajmy bez zobowiązań. Dajmy co cenne nie licząc na zwrot. Dzielmy się doświadczeniami, ale pozwólmy popełniać własne błędy. Nie spodziewajmy się cudów po latach. Nie dziwmy się innością. Stwórzmy miejsce, do którego nasze dzieci mogą wracać gdy stracą grunt pod nogami, ale nie liczmy, że przyjadą na każdy zaproszony obiad. Kiedy tęsknimy bierzmy pierwsi telefon do ręki. Nie czekajmy na to, że zadzwonią, bo tak rodzą się żale i pretensje. Cieszmy się chwilami razem, zapamiętujmy je i pielęgnujmy.
Jesteśmy istotami stadnymi. Lubimy bliskość osób, które kochamy dlatego do niej dążymy. Boimy się pustki. Marzymy, aby kiedyś mieć już czas tylko dla Siebie po czym nie możemy się odnaleźć bez rozkrzyczanych pociech, których wszędzie było pełno. Najpierw są dzieci potem ich nie ma, są tylko od czasu do czasu lub bardzo rzadko. I jak tu żyć ? Można Kochani.
Nauczcie się żyć po swojemu i z życia korzystać. Bo wreszcie nadszedł czas, o którym marzyliście momentami gdy Was macierzyństwo przerastało. Wyciągnijcie z szuflady pasje. To czas na książkę ogród czy znajomych. Na odsypianie nocy i troszkę szaleństwa. Przy odrobinie szczęścia długo spokojem się nie nacieszycie. Historia toczy się w koło. Ledwo się obejrzycie jak w drzwiach staną wnuki, a dziecko powie: Mamo, tato mogę na chwilkę zostawić, bo mały chory, a ja muszę do pracy. Albo: Przyjedź, bo pomoc do wnusi potrzebna. I co nie zostaniesz, nie pojedziesz na drugi koniec świata ? Tam znowu będzie gwarno, a spokój zamknie się w szafie, bo hałas nie jest jego. Pasje, książki i ogród znowu odłożysz na potem. Tylko pamiętajcie, że w tym świecie jesteście już tylko gościem. A więc bez wymądrzania.