Pytacie się z czasami, skąd ja mam tyle tematów. Z życia Kochani. Jest ich dużo więcej, niźli bym chciała opisać. Oto jeden z nich. Inny, potrzebny, bo te nieprzydatne mnie mało interesują. Do dzieła.
Uczę się. Tak. Właśnie tak. Po szkołach różnorakich i na warsztatach wszelakich. Najwięcej jednak uczę się od życia. Tej wiedzy chcę dotykać. Czy tylko dlatego, że jestem po trosze kinestetykiem ? Nie zupełnie. Tym razem o kanałach, którymi odbieramy, o naszej każdego innej wrażliwości. O tym, co potrafi nas zaskoczyć i o tym, czego często nie zauważamy, a co bywa powodem do obrażania się czy wszelakich konfliktów. Dzisiaj o wąchaczach, bo na nich się ostatnio natykam. Jutro o kiziakach, smakoszach, lukaczach i gumowym uchu, czyli dużo więcej.
Zapach kobiety
Jest wieczór. Młoda dama przed lustrem w łazience prestiżowego lokalu delikatnie poprawia włosy. Zaraz potem wyciąga z torebki szklaną buteleczkę, skrywającą w środku miks naturalnych eterycznych olejków. Dziewczyna odmierza dwie krople na rękę i smaruje delikatnie buzię. Zapach róży damasceńskiej wymieszany z migdałem wypełnia pomieszczenie. W tle zamiast woni toalet czujesz woń parzonych płatków nagietka, soczystej skórki brzoskwini i limonki zerwanej prosto z drzewa. Całość dopełnia ziołowy aromat jakiejś polnej rośliny. Wychodząc z łazienki, istotka robi ostatnie poprawki. Dekolt i delikatny łańcuszek na szyi leżą idealnie. Idzie między ludzi. Bardzo mocny bukiet powoli rozchodzi się dalej. Dociera do nozdrzy wszystkich, którzy znajdują się w pomieszczeniu. Mało kto z uczestników zajętych rozmową zwraca na ten fakt uwagę. Katar mają, bo jesień deszczowa? Raczej inny jest powód. Dziewczyna wodzi wzrokiem, aż wreszcie podchodzi do jednego z mężczyzn. Ten stoi spokojnie nieco od wszystkich z boku. W przytłumionym świetle zaczynają konwersację. Słowa płyną lekko. Cichutkie i tłumione, przez i spokojną muzykę giną w przestrzeni ulotne. Mam wrażenie, że oboje wspólnych tematów mają bez liku. Po chwili jednak chłopak myśl gubi. Między wyrazami robi coraz to dłuższe przerwy. Język zaczyna się plątać. Zdania zaczynają tracić sens, chociaż chłopak bardzo się stara. W głowie zaczyna mu się kręcić. Podobnie dzieje się w brzuchu, za który się nagle łapie. Przechodzi z nogi na nogę, wreszcie rozgląda się nerwowo za bezpiecznym miejscem, jakim jest toaleta. Wychodzi poganiany odruchem, jakby zbierało go na torsje. Chciałby bardzo zostać, bo kulturalny przecież, ale zapachu dalej znieść nie może. Potrzebuje teraz jednego: Zaczerpnąć przez chwilę świeżego powietrza. Wychodzi. Dziewczyna zostaje zagubiona. Prawdziwy niuchacz wypisz wymaluj. Takich nie ma wielu.
Jaki z historii morał? Zanim sięgniecie, bo batalie pachnideł, pamiętajcie wszystkie dziewczyny i chłopcy, którzy też nie chcą być gorsi: W sytuacjach gdzie nie mamy złych intencji, to co dla jednego piękne, innemu może nieźle dopiec. W życiu często wiele wynika z braku spostrzegawczości lub po prostu zwykłej niewiedzy. Szukając kawalerów czy damy warto więc pamiętać, że jednego zapach przyciągnie, innego może do mdłości doprowadzić. Szare mydło czy palmowe zamiast wyszukanych perfum? Czasami, jeśli na kimś nam zależy, takie wybory również nas czekają.
Jadę samochodem. Obok mnie młoda istota otwiera metalową tubkę z kremem. Wyciska odrobinę na atłasową skórę rąk. Po samochodzie rozchodzi się zapach. Mocny i rześki jednocześnie. W moich nozdrzach kręci. Cytrusy mieszają się ze świeżym korzeniem imbiru, leśnym igliwiem i źródlaną wodą. Całość nieco zaburza zapach sztucznych silikonów. Przyjemny, a jednak myśl przeszła, aby uchylić nieco okno.
Czy jestem wąchaczem pospolitym? Po części tak. Chcesz się przekonać, którymi zmysłami Ty odbierasz? Jeśli tak, zaglądnij do następnego wpisu.