To nie o wyjazdach najbliższych czy pozostawaniu samemu w czterech ścianach dzisiaj piszę, a raczej o bytowaniu z samym z Sobą, które potrafi być cudownym doświadczeniem. Nie o samotności, która może być chwilową niedyspozycją, a takiej, przy której tracimy nadzieję i już trudno nam się potem podnieść.
Przez długie lata nie dochodziłam różnicy. Być samemu i być samotnym. Różnica znaczna czy subtelna, niezauważalna prawie? A może różnicy nie ma? Odpowiedzi znajdziecie, mam nadzieję poniżej.
„Być samemu”
(…) Co lubię robić najbardziej to– NIC, odpowiedział Krzyś. A jak to się robi? Spytał Puchatek po dłuższym namyśle. To znaczy, po prostu chodzić sobie i przysłuchiwać się wszystkiemu, co można usłyszeć, i o nic się nie martwić.
„Chatka Puchatka” A.A. Milne
Po lesie spaceruje dziewczyna. Już nie taka młoda, ale ciągle jak dziewczynka się czuje. Dużo ma w Sobie z dziecka. Ubrana od stóp do głów solidnie, zmierza bez wielkich planów przed Siebie.
W lesie już wiosną pachnie. Drzewa po zimie jeszcze lekko zaspane. Pod stopami ślady saren, które może właśnie przed kilkoma minutami tędy przebiegały. Nieco jest pochmurno, ale widok to rekompensuje. Wśród gałęzi słychać ptaki co cichutko o gościu po ich lesie spacerującym, rozmawiają. Odgłos sroki? Nietypowy jak dla tego miejsca. A może jednak? W zaczarowanym lesie wszystko jest możliwe. Dziewczyna wygląda na szczęśliwą. Emanuje z niej spokój. Jej błogość otoczeniu się udziela. Chce być sama, bo lubi czasami sama ze sobą przebywać. Do lasu zawitała, aby przysłuchać się ciszy i temu, co ją od czasu do czasu zakłóca. Tu przyszła, aby nie martwić się przez chwilę, co było i co będzie, kiedy wróci do świata, który na chwilę zostawiła. Zaglądnęła, aby przyglądnąć się swoim myślom bez ich analizowania. Po prostu pochodzić Sobie biorąc przykład z bajkowego Krzysia.
Zapytacie może: Ale po co to Bycie samemu, skoro wśród ludzi jest dobrze? Nie zawsze dobrze i nie wszystkim. Zdarza się, że przytłoczeni życiem potrzebujemy bezpiecznego miejsca. Azylu, w którym znajdziemy od życia dystans.
Samotne podróże, ćwiczenia do upadłego w pojedynkę, słuchanie muzyki ze słuchawkami na uszach, modlitwa czy zwykłe patrzenie bez celu przez szybę w autobusie. Nawet nie zdajemy Sobie sprawy, jak często sami ze Sobą jesteśmy i jak często takie przebywanie nam służy. Czym się charakteryzuje ten byt dziwaczny? „Bycie samemu” ze Sobą powtarza się jak pory roku, a nawet dużo częściej. Zazwyczaj nie trwa wiecznie. Bywa lekarstwem dla ciała i duszy. Jest nam kompanem nie wrogiem.
„Samotność”
Dokąd idziemy? – spytał Puchatek. Donikąd – rzekł Krzyś.
„Chatka Puchatka” A.A. Milne
W pokoju metalowe, proste w kształtach łóżko. Zimne w dotyku. Na nim osoba. Śpi, ale tylko krótką chwilkę. W powietrzu unosi się ciepłe powietrze. W ruch wprowadza go jedynie rytmiczny oddech. Kiedy osoba oczy ma zamknięte, oddech spowalnia i staje się płytki. Powietrze w przerwach zamiera w bezruchu. Kiedy sen nie przychodzi, oczy człowieka wpatrzone są w obrazek. Ten wisi na ścianie nieco niechlujnie powieszony. Lekko przekręcony. Taka sztuka dla sztuki, chociaż dla niektórych świętość, bo tematyka religijna. Poprawiam i stawiam do pionu, chociaż nie wiem, czy dla lokatora ma to jakieś znaczenie. O to, czy osobie tutaj przebywającej pasują te klimaty, nikt nie pyta. Nie dziwne, więc że na twarzy zero emocji. Wzrok zawisł gdzieś w przestrzeni. Zatrzymał się w drodze do obrazka, zapomniał, gdzie podąża. A może tak naprawdę nie miał żadnego celu?
Dawno nieotwierane okno za głową się schowało. Na stoliku telewizor. Zastanawiam się, czy czarno biały, czy już ten z kolorowych. Co to jednak ma za znaczenie skoro i tak nie działa. Osoba nieco słuch straciła, ale wzrok jeszcze jako taki. Coś tam by pewnie polukała. Zza ściany dobiega z radia monotonna modlitwa. Przyglądam się. Jedzenie i czysta pościel zapewnione, leki i pieluchy również. W powierzchowność się zagłębiam. Łzy powstrzymuję.
Tutaj dzień od dnia niczym prawie się nie różni. Sen wyznaczany przez układ słońca na niebie lub wizyty rodziny i znajomych, ale tych już coraz mniej. Nicość. Pomysły na życie się skończyły. Brak nadziei i planów. Oczekiwanie. Na co? Tego nawet chyba właściciel umysłu spoczywającego na poduszce nie wie. Brak nadziei i poczucie bezradności.
Poczuj przez chwilę, jak leżysz na łóżku w bezruchu. Nie godzinę, nie dwie. Nie całą noc, a czasu tyle, że nie tylko wydaje się wiecznością, a wiecznością się staje. Twoje ciało w dotyku jest jak ciało niemowlaka, tylko zmarszczek przybyło i mięśni ubyło znacznie. Chcesz się ruszać, ale wszystko odmawia posłuszeństwa. Piętro wyżej nad Tobą, również w odosobnieniu pozostała inna osoba, z którą jeszcze niedawno pokój dzieliliście razem. Ona nie może chodzić, Tobie chodzić ciężko. Jesteście tak blisko, a jednak tak bardzo daleko. Było do kogo buzię otworzyć, więc tęsknisz za nią. Również za Tymi, którzy ją odwiedzali. Lubiłeś ich, bo po prostu byli, nawet jeśli wprowadzali czasami zamęt. Dzięki nim powietrze nabierało zapachu i zaczynało tańczyć. Okna nie było, ale co Ci z okna skoro i tak za plecami.
Samotność? Jeśli nie — to jak to nazwiecie?
Czy samotności się boimy? Zapytaj jedynaka, który nie mając rodzeństwa, szuka wśród przyjaciół bliskości. Zapytaj tego, co po portalach randkowych daje ogłoszenia. Zapytaj samego Siebie, jak bardzo słowo samotność jest Ci nie na rękę.
A koniec krótko i rzeczowo
Czy możesz zaplanować na zaś, jak będzie wyglądało Twoje życie za lat kilka? Czy jesteś pewien, że zawsze blisko Ciebie znajdą się ci, którzy blisko Ciebie są teraz? Jak czujesz się dzisiaj, przebywając sam ze Sobą?
Czasami warto nauczyć się „Być samemu”, żeby potem umieć okiełznać „Samotność”, jeśli takowa stanie na naszej drodze, bez naszego planowania.