Na niebie słońce i ani jednej chmurki. Jego promienie odbijają się od śniegu. Wpada również przez okna do sali, rozświetlając pomieszczenie i ludzi tam przebywających. Wszyscy ubrani są na biało, a w pomieszczeniu dominuje czerwień, żółty i pomarańcz. Słońce kolory miesza.
Zanim zrobiło się jasno, rozpieściłam przed wyjazdem swoje ciało. Zdecydowałam się bardziej z ciekawości niż z potrzeby. Masaż Lomi Lomi w wydaniu Dorotki jest wyjątkowy. Dlaczego?
Masaż Lomi Lomi
To coś więcej niż dotyk. Dotyczy w szczególności sfery emocjonalnej.
Jestem w malutkim pokoiku. Szafki, łóżko do spania i drugie do masażu umiejscowione na samym środku zajmują prawie całą powierzchnię. Kolory typowe dla tego miejsca. Radosne. Przypominają mi różnobarwne przyprawy Indii i lekkie indyjskie chusty huśtane przez ciepłe powietrze. W tym pomieszczeniu przez cały rok jest lato. Na półkach mnóstwo płyt równiutko jedna na drugiej poukładane. Na samym wierzchu Vivaldi. Prym wiodą książki o różnej tematyce. W oczy rzuca się Wojciech Eichelberger oraz książki o zdrowym odżywianiu. Jasny kapelusz na szafie czeka na wiosnę, wraz z nim sztaluga oparta o ścianę. Należą do osoby, co mnóstwo ma w głowie pomysłów, estetki i artystki co do szczegółów przywiązuje wagę. Pełnej delikatności, szukającej nowych miejsc, kiedy poprzednie się znudzą. Przez życie wiara ją prowadzi i ciekawość świata. Obieżyświat pełen ciepła i życiowych doświadczeń.
Wsłuchuję się w spokojną muzykę dobiegającą z pobliża. Szybko wprowadza w stan rozleniwienia. W powietrzu zapach kadzideł miesza się z zapachem olejków. Błogo mi. Kilka minut potem czuję przesuwające się po moich plecach przedramiona. Miły delikatny docisk po jednej stronie kręgosłupa dopełniają lekkie ruchy dłońmi po drugiej stronie. Od czasu do czasu czuję jakby muskanie. Wszystko zgrane i ma swoją kolejność. Płynność od początku do końca. Wszystko przypomina mi dotyk matki, która tuli swoje dziecko.
W powietrzu czuje się energię masującego. To podstawa w Lomi Lomi. Słyszę spokojny oddech. Wraz z wydychanym powietrzem jakby intencja płynęła i dobre słowo. Jakby pomagała uwolnić się nam od przykrych wspomnień. Szybko zapominam, o tym, co było. Przestaję gdybać. Liczy się tu i teraz. W ulotce czytam: Lomi Lomi pomaga w zjednoczeniu umysłu i ciała. Ulotka nie kłamie.
Lomi Lomi to szacunek, zaangażowanie i pełne zainteresowanie. Dlatego tak ważne kto go robi i z jakim nastawieniem. Ja trafiłam idealnie. Było bosko. Zasnęłam na chwilę.
Pożegnania
Wyjeżdżam z ośrodka pełna optymizmu, spokojna i dotleniona. Wymasowana, poprzytulana z mega dawką dobrej energii. Mądrzejsza o nowe doświadczenia i to nie tylko te warsztatowe. Dowiedziałam się, że lubię grać na bębnach, chociaż tutaj bębnów nie ma. Usłyszałam również, że kiedy się wkurwisz, można się tym cieszyć. Sprawdziłam. Działa. Zatańczyłam do słów: Dancing to the end of love, a na koniec rozbawiła mnie informacja, że męski penis działa jak GPS. Coś w tym jest. Nawet całkiem sporo.
Od cudownych pań, które dbały o nasze brzuchy, dowiedziałam się jak zrobić naprawdę smaczną pastę słonecznikową oraz gdzie kupić najlepszy jogurt, jaki jadłam. Nazwa Horeca z Macro warta jest zapamiętania. Do tego dostałam na drogę domowe wegańskie gołąbki.
Rozklejam się na czas pożegnań. Łzy w oczach stają. Ręce splecione i bose stopy to mój ulubiony widok. Nie wszystkich była okazja poznać bliżej, a ja zawsze powtarzam, że warto. Bledną wtedy domysły i znikają oceny. Cóż mi pozostaje na koniec powiedzieć? Na wyjazdach pięknych doświadczeń z cudownymi ludźmi wszystkim życzę.