Powrót
Wszystko spakowane.
Ostatni posiłek przy jednej ze spokojniejszych uliczek Iquitos. Śniadanie zaczynam od soku. Czuję w nim posmaki banana, granata, truskawki, ananasa. Mniamusia. Sałatka owocowa. Jeszcze smaczniejsza. Zupa typu minestrone. Warzywka nie straciły naturalnego żywego koloru. Pływają w delikatnym rosołku. Pochłaniam.
Podchodzi mała dziewczynka. Ma niewiele ponad 6 lat. W rączce trzyma kilka bransoletek. Pyta bez słów. Jej oczka świecą. Jej mama próbuje coś sprzedać nieopodal. Obie są bardzo pogodne. Młodszy brat dziewczynki bawi się pod sąsiednim stolikiem. Mała zakłada mi tutejszą ozdobę na rękę. Delikatnie zawiązuje. Tak pomaga mamie zarabiać. Trudno się z taką handlować. Biorę na kolana. Sok jej posmakował.
Ta cała oprawa. To się pamięta. Bransoletka nabiera wielkiej wartości. Nie jest już jedną z wielu. Niesie za Sobą wspomnienia i dobre uczynki. Ja wiozę do domu wspaniałą pamiątkę. W sumie 5 pamiątek, bo na jednej się nie skończyło. Dziewczynka z rodziną będą miały za co zjeść niejeden obiad. Takie biznesy cieszą mnie najbardziej.
Dobrze jest tak zacząć dzień.
Bus wiezie nas na lotnisko.
Muzyka. Słyszę ją od kiedy wjechałam do Iquitos. Wpada w ucho. Salsa, Reagge, Merengue. Hiszpański i muzyka pasują do Siebie. Jest z nami Madzia. Kocha taniec. Wciąga ją. Mnie też wciąga. W końcu kocham zumbę. To moje rytmy.
Muzyka dobrze nastroi mnie na podróż.
Rozglądam się. Jest ranek. Zwykły dzień tygodnia. Z okna busa widzę znowu riksze. Ciekawi mnie dlaczego ich aż tyle. Zaglądam do środka tuk – tuka.
Dużo matek z malutkimi dziećmi. Jeszcze więcej dzieciaków z plecakami, które jadą do szkoły. Koledzy. Wygląda na to że do pracy jadą. To podstawowy środek transportu. Tańszy od samochodu. Dużo mniej pali. Lekki i łatwo go naprawić. Zwrotny i wszędzie wjedzie. Zajmuje mało miejsca. Wygodnie wsiada do niego 3 osoby plus kierowca. W tym klimacie sprawdza się idealnie. Pełny przewiew. Daszek chroni dobrze przed słońcem. Idealny pojazd dla rodziny. Idealny na zarobek, do wożenia turystów i lokalnych mieszkańców.
Między rikszami motory. Tu widać klasę średnią. Kobieta elegancko ubrana. Jedzie prawdopodobnie do pracy. Inna. Może na zakupy. Jakaś para i mężczyzna w koszuli. Motory są szybsze. Niektóre fragmentami mają ręcznie malowane wzory.
Robi się coraz spokojniej. Dojeżdżamy do lotniska.
Przede mną, odprawy, nadawanie i odbieranie bagażu, kontrole, przesiadki, oczekiwanie na następne loty. W sumie około 30 godzin pod i nad chmurami. Wracam. Przeżyłam następną przygodę. I cieszę się że mogłam się tym z Wami podzielić.
Życzę Wam wszystkim dużej ciekawości nowych miejsc i ludzi. Podróży dalekich i tych całkiem bliskich. Krótkich i nieco dłuższych. Bez strachu że coś może pójść nie tak. Bez obaw że za każdym rogiem czai się zło.
Życzę nowych znajomości i pięknych przyjaźni. Nieskończonej liczby pamiątek w postaci przepięknych wspomnień.