RODZICIELSKIE ZAGWOZDKI

Przyglądam się, rozglądam, podpatruje, kibicuje z lekka życiu. Znowu? Powiecie. Oj tak. Znowu. Podglądam studniówkowe balowanie. Z podziwem i zachwytem.

Polonez i setki sukien. Długich, koronkowych i w eleganckich kolorach. granatu, ecru i czerwonego. Pięknych jednym słowem. W nich rozporki a pod nimi nogi. Gładkie jak atłas, cellulitu, jeśli doświadczyły to jeszcze nieświadomie. Na jednych buziach tancerek prawdziwe uśmiechy widnieją, na innych przejęcie małe, po którym za kilka godzin nie będzie śladu. Obok dam kawalerzy. Panowie w białych koszulach jak u D’agtagnana. Co jeden to przystojniejszy. Co drugi brzuch do zdjęcia wciąga. Muszkieterów cała plejada. Obejmują swoje panny. Młodzi panowie do towarzystwa plus milejdy, hrabiny i księżniczki w jednym miejscu. Dodam miejsce piękne, bo w pocie czoła przez rodziców głównie i dzieci do balu przygotowane. Ja już z wrażenia spocona.

W głośnikach muzyka płynąć zaczyna. Niejedna matka ślini się na widok swojego syna. Łza w oku. Każdy z zainteresowanych przyszedł, chociaż na chwileczkę. Trudno wygonić zgredów z sali, na której zaraz bal się zacznie. Ten staruszek co sprytniejszy do ochrony czy pomocy się zgłosił. Z ciekawości czy z miłości do piękna? Ważne, że mogą i chcą.
Wszyscy maturzyści na parkiecie dla swoich matek i ojców to jeszcze dzieci. Dzisiaj świat zabiera ich w dorosłość. Jak dobrze na nich popatrzyć. Zostaję. Nie ma mowy, żebym to przegapiła.

Czas leci. Dziewiąta, jedenasta, północ wybija. Młodzież u schyłku szkoły średniej niezapomniany widok. Patrzę, gdy tańczą w dymach. Myślę, która to bym ja była, gdyby mi nagle lat odjęło. Ta, co tańczy lekko jak Anioł, a może O! Tamta, co w skupieniu, każdy krok analizuje? Obie mają dobrze jak u Pana Boga za piecem. Jedna i druga takie oryginalne a przed nimi całe życie.

Ile te dzieci na co dzień wyzwań nam przynoszą? Tyle że niejednokrotnie rwiemy sobie z głowy włosy. Żeby na co dzień były takie jak w tej chwili! Bez obciążeń, wolne, swawolne i dla nas rodziców wyrozumiałe. Dodam, że są, tylko nie po naszemu to okazują. Rodzice chcieli tu być za wszelką cenę. Inny świat, inne spojrzenie i podejście. Pełna integracja pokoleń. Dzisiaj nikt nikomu nadto nie przeszkadza. Rodzic „strażnik porządku”? A co tam, niech sobie będzie, Jeśli kocha, to na zakazane oko przymknie. Życie.

Trudno mi zasnąć. Nie tylko mnie. Gdzieś w powietrzu krążą marzenia rodziców, którzy już do domów trafili o tym, aby studniówkowej magii doświadczyć chwilkę dłużej. Już w łóżku leżą, już zmęczenie dokucza a tutaj dylematy: Wracać nie wracać do córy czy syna? A może jednak sukienkę zarzucić czy portki i pobiec jeszcze i pobyć? A może drugą turę na dyżurze rodziców wymienić dla tych kilku cennych nie do powtórzenia minut?

Żal, że się poszło. Doświadczyłam, dotknęłam, czy mam na smętki rozwiązanie?
Czasami można wrócić, wyciągnąć rękę po szczęścia jeszcze troszkę. Czasami zamknąć oczy i powiedzieć: Dziękuję, że tego dnia życie dało mi więcej, niż można się spodziewać. Powroty też bywają rozczarowaniem. Wracamy, a tam? Koniec, nie ma, pełnoletnia pociecha gdzieś umknęła. Jakiejkolwiek decyzji w tym dniu nie podejmiecie, bądźcie spokojni. Troszkę cierpliwości i pokory. Nawet jeśli teraz czegoś nam mało, świat to wypełni. Warto odpuścić, nie spodziewać się, bo często zachłanność nie popłaca. Piękne samo przychodzi. Jeśli oddamy światu nasze oczekiwania, on wróci nam z nawiązką to, co dla nas cenne. Tak jak mnie dzisiaj. Chwile, których nie kupię w żadnym sklepie. Nieplanowane a jakże cudowne.

Dziękuję wszystkim, którzy przymknęli na mnie oko, gdy ja oczy na bawiących się wybałuszałam. Wszystkim rodzicom, których spotkałam na swojej drodze, gratuluję takich dzieci i takich życzę więcej. Czy draniami są na co dzień w naszych głowach, leniami, czy aniołami bez skazy? Życzę podrostków, którzy nie wstydzą się swoich staruszków, przytulają ich na oczach innych, nieoczekujących od nas bycia idealnym rodzicem. I vice versa oczywiście.

Dodaj komentarz