TAJEMNICA DRUGIEJ MŁODOŚCI PŁYWAKÓW MASTERS

Choć wyniki są ważne, ta historia jest o tym, co nie widać na tablicach.

Jeszcze kilka lat temu o niczym takim nie słyszałam – Puchar Polski 2016 w pływaniu Masters. Ktoś powie, nuda. Też tak kiedyś myślałam. A teraz wszystko się zmieniło. Przydałoby się więcej oczu do patrzenia i więcej rąk do obsługi aparatów.
Wchodzę. Ludzi jak w filmie Zacka Snydara „300 ”. Rozglądam się po zawodnikach. Jakbym walecznych Spartan widziała. Do tego sędziowie, ratownicy, obsługa, kilka małych istotek, fotoreporterzy i ja.

Ruch i gwarno. Woda czeka zwarta i gotowa. Jej niebieski kolor mnie urzeka.  Rozpryskiwane w górę przez zawodników krople wody, muśnięte dodatkowo światłem, wyglądają jak kryształki Swarovskiego. Co rusz lądują na moim ubraniu. Zakładałam że sucha to ja tu nie będę. Ciuchy schną szybko. Powietrze jest wilgotne i ciepłe. Szybko robi się ciężkie. Faluje przed oczami. Coraz trudniej o świeże. Odczuję to wieczorem.

– Spoglądam na tych co czekają na swoją kolejkę.

Mięśnie u obu płci często wyrzeźbione, ale i brzuszki czasami się pojawią. Ćwiczenia robią swoje. Lata również. Słyszę od sympatycznej Pani i sympatycznego Pana: Brzuch przeszkadza, oj przeszkadza. I wskakują do wody. I płyną. I nawet wygrywają. Czyż to nie piękne ?
Robię szybki przegląd odzieży. Frotowe skarpetki. Jedna ubrana na lewą stronę, druga na prawą. Pośpiech, a może nerwy. Na innych stopach pięciopalcowe, kolorowe, zabawne. Najważniejsze że stopy grzeją. Obok Pani paraduje w różowym ponczo. Widać stroje profesjonalne startowe, ale są też mniej wyszukane.

Rozglądam się dalej. Tak wygolonych męskich nóg, pleców i torsów to ja dawno nie widziałam. Niektórzy nawet brody i wąsy pogolili na tę okazję. Dlaczego ? Bo w wodzie liczą się szczegóły. Szybciej się płynie i można zaoszczędzić sekundę. Możecie się pod nosem uśmiechać, ale to ważne.
Jeden taki mistrz biegnie na podium bez koszulki bo nie zdążył na siebie włożyć.
Czuje się różnorodność. Dyrektorzy, lekarze, nauczyciele, rolnicy, emeryci. Wszyscy marzyciele w jednym miejscu. Ukończone szkoły, profesje, zasoby pieniężne i wiek nie są tu ograniczeniem. Tutaj lata w tabele tylko wpisane.
Jedni ćwiczą od zawsze. Inni powrócili po długiej przerwie. Jeszcze inni tak naprawdę od niedawna, bo pokochali wodę. Zrzeszeni oraz Ci, co do żadnych sekcji nie należą, bo często nie mają możliwości.
Szanse nie do końca wyrównane. Ale jakie to ma znaczenie. Różnią się od Siebie, ale różne są też ich cele. Żyją wodą i tą właśnie chwilą. Wspierają się i podpatrują. Kibicują Sobie nawzajem. A pod wieczór razem dobrze bawią.
Słabość czy niedoskonałość, te słowa do nich nie pasują. To ludzie otwarci, pozytywnie nakręceni. Przebywanie wśród nich to czysta przyjemność.
Przed chwilę jeden z nich odebrał medal, wtula synka, drobnego kilkulatka. Obok dumna niewiele starsza córa.
Dzieciaki sprytne zaradne. Czekają na tatę. Na ławeczce kobieta z małą flagą. Ze swoim zespołem mocno się integruje. Uśmiech od ucha do ucha. Jedzie na drugi koniec Polski choć koszty wpisowego i noclegu nie raz mocno obciążają jej budżet.

– Zerkam na wodę i na tych co w wodzie.

Ostatnie ruchy ręką przed płytą rejestrująca wynik. Za każdym razem podobna reakcja. Zawodnicy dopływają do mety. Ręką łapią za słupek startowy. Wzrok wędruje na tablicę z wynikami. Pierwszy oddech za metą. Oddechu brakuje. Łapią powietrze jak ryba. Serca biją mocno robiąc delikatną falę przy brzegu. Kiedy się wsłuchasz, na pewno bicie serc usłyszysz. Spojrzenie na tablicę z wynikami. U wielu uśmiech na twarzy, która po wysiłku nie doszła jeszcze do Siebie. Twarz mówi wszystko. Ręka w górę. Nie muszę patrzyć na cyfry. Rekord pobity. Są Ci co dopływają dużo później. Oni mają inny cel. Dopłynąć. Również wygrywają. Z własnymi słabościami. Udowadniają, że w każdym wieku można. Wychodzą z wody, bo do skoku przygotowują się następni.
Kiedyś zastanawiałam się po co te drabinki. Z wody przecież można wyskoczyć. Teraz wiem po co. Po takim wysiłku nogi odmawiają posłuszeństwa. I nasz silnik sercem zwany również. I układ oddechowy. Wszystko przez chwilę na pełnych obrotach. Przegrzane. Wychodząc z wody nogi iść same nie chcą. Na twarzach uczestników pojawia się radość, zaskoczenie, zmęczenie i satysfakcja.

– Rzut oka na sędziów.

Sędziowie uprzejmi i rzetelni. Trudno ich nie zauważyć. Białe koszulki z dużym napisem na plecach. Jest ich tu masa. Bez nich żaden system nie da rady. Jednostka ludzka której nie zastąpi żadna maszyna. Widziałam jak kibicują i klepią w nagrodę po ramieniu.

Namierzam komentatora. Jego przyjemny głos prawie nie milknie. Miejsce niepozorne. Malutki stoliczek. Ale pełna profeska. Ja jestem z tych spóźnialskich, a on potrafi skończyć przed czasem. Komentował to co w wodzie na przemian z ogłaszaniem wyników. On cały czas mówi. Bez przerwy przez wiele godzin. Słowa pochwały docierają do mojego ucha z różnych stron. Zasłużenie powiadam.

– Rozglądam się po kątach.

Dzieci opanowały zapomniany w trakcie zawodów mały basen. Bez nich świecił by pustkami. Dzięki nim woda w tym miejscu odżywa co jakiś czas. Radzą Sobie same. Czekają, a w międzyczasie odbierają dumnie zdobyte przez rodziców dyplomy i medale. Gatki opadające. Siostra poprawia bratu. Cudownie szczęśliwe. Woda to dla nich żywioł. Bawią się. Tu nie ma rywalizacji. Zmagają się starsi obok.

Znam czy nie znam. Kibicuję wszystkim. Szczególnie tym, których co dzień widuję. Bo widzę z jakim zaangażowaniem ćwiczą i jak się przygotowują. Ile ich to stresu i czasu kosztuje. Czasami zabawni, jak morsy w wodzie wyglądają. Czasami w słowach nie przebierają. Sumienni, posłuszni, systematyczni. Dobrze życzę również kobiecie o niezłej figurze. Bo obok mnie stoi jej mąż z kilkumiesięcznym dzieckiem. Czekają dzielnie. Jest też kawaler, któremu przy wejściu na słupek sędzia pomaga. Dlaczego ? Bo nogi odmawiają posłuszeństwa. Ponieważ wiek zrobił Swoje. Gdyż to jego 3 konkurencja. Daje mu tak koło 70 – tki. Płynie i dopływa mety. I jestem z niego duma. I mówię Sobie jesteś dla mnie wzorem.

Jestem tu dzięki uprzejmości tego co ma moc decydowania.
Jestem po to aby uchwycić w wodzie emocje. Dla mnie jest to wyzwanie. Bo z pływakami to jest przechlapane. Żartuję. Ale prawda jest taka. Zasuwają szybciutko. Ślizgają się pod taflą. Czasami widać kawałek ręki, czasami czubek głowy. Nic więcej. I na nic prośby płyń wolniej. Nie słuchają, bo przecież oni po medal płyną. Woda do tego się dokłada. W obiektywie kolory zmienia. I rozmawiaj tu z takimi i z taką. Nie ma gadania.

Przerwy to czas na przemyślenia, odpoczynek czy przygotowanie taktyki. Czasami słyszę chwile słabości. Wiara gdzieś znika. Ktoś mówi: Nie dam rady. Zasuwaj w myślach powtarzam. Zaraz potem robię mu zdjęcie jak na podium staje. To niesamowite jak głowa potrafi nas oszukiwać.
Zbliża się wieczór. Do hali dociera coraz mniej promieni słonecznych. Zmęczenie u wszystkich wychodzi. Również u mnie.
Zostają wspomnienia. Nagle wszyscy zniknęli. W oddali słyszę tylko spokojne rozmowy pod prysznicem i szum suszarek.
Wychodzę prawie ostatnia. Tafla wody spokojna, gładka, nadal w tym samym intensywnym kolorze nieba. Odbijam się w niej jak w lustrze. Uśmiecham sama do Siebie i mówię: Nie masz umiaru w tym przyglądaniu się. Zmykaj Jolu do domu.

DSCF0754DSCF0731DSCF0677DSCF0615DSCF0561DSCF0537DSCF0531DSCF0513DSCF0478DSCF0471 DSCF0434DSCF0424DSC00423 DSCF0422DSC00439   DSC00369 DSC00364 DSC00362 DSC00335 DSC00330 DSC00246DSC00272   DSC00208  DSC00134  DSC00058 DSC00042  DSC00004 DSC00002

Dodaj komentarz