Mobilna bezpłatna Szkoła Życia. Gdzie jej szukać i kiedy zapisać – MAZURY 1/3

Zabieram Was najpierw nad jedno z Mazurskich Jezior. Miejsce jedno z wielu. Gdzie często łajby się zatrzymują i dzieci często pełno. Ktoś chciał to miejsce uczynić bardziej atrakcyjnym, więc postawił dmuchańca i trampolinę. Ale dzieci nie są tego żądne. Urządzenia stoją puste, a one szukają atrakcji zupełnie, gdzie indziej. Ja to nazywam źle zbadany rynek. Rozglądam się. Nieopodal miejsce, gdzie dzieci są szczęśliwe. Zatrzymuję wzrok ma chwilę. Tam szkraby pływają z kołem ratunkowym w zimnej wodzie. Tam mogą wpaść do jeziora w ciuchach. Nie przeszkadza im to zbytnio. Chłopcy zwykłymi patykami dłubią w trawie lub z patykami biegają bawiąc się w wojnę na miecze. Są inne podobne miejsce. Pływając na żaglówce co rusz lokalizację zmieniasz. Na tym pływanie polega. Następne miejsce jest troszkę bardziej dzikie. Jest wieczór. Znowu grupa dzieci. Zagaduję dziewczynkę co palec w chusteczkę zawija skrupulatnie. To nic mówi, zaraz się zagoi, to tylko zadrapanie. Zdjęcie palucha daje sobie zrobić. Uśmiecha się i idzie dalej. Ta sama za jakiś czas kawałek chusteczki ma przyklejonej do nogi na chwilę, aby ranka przestała krwawić. Obok biegnie chłopiec z płaczem. Do rodziców po plaster. Ten plasterka potrzebuje, bo delikatniejszy ma nieco charakter. Za chwilę o bólu zapomina i biegnie bawić się dalej. Patrzę na małe ludki i stwierdzam fakt. Dzisiejsze dzieci też przepadają za zabawą w chowanego w lesie. Lubią zabawę w podchody bez względu na pająki kleszcze czy komary.
Z patykiem zrobią cuda. Trzeba zabawy w wojnę patyk w dłoń i jest wojna. Noc im nie straszna. Zapominają się w zabawie. Znakomicie dostosowują do warunków. Czasami z nosa leci katar, bo się zapomniały. Bo, mimo że wieczór nastał one nadal w wodzie lub na bosaka po chłodnej już murawie i piachu biegają. Katar przechodzi gdy słońce wychodzi. Dzielne maluchy. Przyglądam się 2 małym mężczyznom co wojownikami chcą być. Lat mają koło 10. Ktoś dał im siekierki do ręki, bo drewno na ognisko trzeba przynieść. Kroczą żwawo po ścieżce w posztukowaniu ofiar czyli jakiś złamanych drzew i gałęzi. Czasami łupem pada młoda samosiejka, choć wiedzą już, że świeże drewno się dobrze nie pali. Zerkałam mimo chodem. Zabawę mieli przednią.
Przeraża Was taki widok ? Przecież kiedyś to była naturalna kolej rzeczy. Wierzcie lub nie, ale nie jeden facet pozazdrościłby wprawy, siły, trafności uderzeń i zaradności. One nie mają tych zabawek w ręce po raz pierwszy. Są fachowcami. Te wszystkie dzieci są szczęśliwe, a radość czerpią z natury prostoty. Przy okazji szałas powstaje całkiem spory. Do zabawy dobry. Wchodzi jeden za drugim do środka. Konstrukcja na tyle mocna, że szałas trwa i nic się z nim nie dzieje. Jest taki jeden co szałasu pilnuje i nie da obcym dotknąć. Takie zabawy to symbol zmian naszych pociech. Gdzie dziecko zamienia się w zaradnego chłopca i przygotowuje do bycia prawdziwym facetem, kiedy wejdzie w dorosłość. Plemienne niby zabawy. Czy zdajemy Sobie sprawę jak dużo w nasze życie wnoszą ? Wieczorem nastolatka wyciąga gitarę. Zaczyna śpiewać. Wiedzie prym wśród dorosłych. Dzieci podsłuchują. Niektóre już nucą. Czuję się jak w szkole. Szkole życia, do której dzieci uwielbiają chodzić mimo ran, zadrapań i wszystkich niedogodności. Kilka informacji dla chętnych. Kiedy można zapisywać ? Od najmłodszych lat. Gdzie ? Wszędzie, gdzie jest troszkę mniej cywilizacji. Dlaczego ? Bo w takich miejscach łatwiej przeciąć jest pępowinę. Zostawić dzieciom i sobie więcej swobody. Tutaj dziewczynka uczy się jak być delikatną, ale nie przesadzać. Tutaj chłopiec uczy się operatywności. Tu wszyscy bez względu na wiek uczymy się życia w symbiozie i dystansu do wielu rzeczy. W Mobilnej Bezpłatnej Szkole Życia ocenę wystawia samo życie. Wystarczy troszkę poczekać.
DSC02068 DSC02155 DSC02153 DSC02148 DSC02147 DSC02145 DSC02080 DSC02079 DSC02071

Dodaj komentarz