Nieszablonowa historia pewnego Odeonu czyli Ateny w 24h – cz. 2/3

Dobrze by było znać wszystkie nazwy. Dobrze wiele dat pamiętać. O jak dobrze by było. Człowiek wtedy się taki mądry wydaje. Ja nie mam często głowy do tego. Nie płacze z tego powodu. Aby coś na dłużej zostało, dopowiadam własne opowiadania. Odeon Heroda Attyka. Ten unikatowy. Stałam przy nim chwilkę. Miał to „coś” w sobie. Na końcu języka mam tego miejsca własną historię. Wracam na chwilę na Akropol, kilka tysięcy lat wstecz. Masz chwilkę i ochotę? Posłuchaj.

Dawno, dawno temu — bardzo dawno — KTOSIK o imieniu Herod, wpadł na pomysł, żeby wydrążyć dziurę w skale. Miejsce, gdzie jego małżonka mogłaby czasami przysiąść. Od czasu do czasu popatrzyć co do otworu wpadnie. Powód? Kobieta piekielnie się nudziła. Małżonek wybrał stok góry, bo szczyt był już zajęty. Sam nie podjął się zadania. Głupi przecież nie był.
Herod, którego imię wielu dobrze się nie kojarzy, na pomoc innych śmiałków zwołał. Tak dla towarzystwa. We wsi był lubiany, więc chętnie wielu przyszło. Chociaż któż to wie? Zakładam jednak taką wersję.
Wszyscy wzięli się ostro do pracy, żeby żona jeszcze za młodu miejscem się mogła nacieszyć. Jak jeden brat w dłonie chwycili ogromne stożkowe wiertło. W połowie prac zacięło się urządzenie. Rzekł Herod: Psia kość i nie poddał się tak szybko. Na dole pozostała duża platforma. Ściana schodząca do niej w dół była gładka i nieco stroma.
Aspasia, bo tak miała żona na imię, przysiadła i stwierdziła: Ciekawie, aczkolwiek pupa po skałach w dół nieco mi się ślizga. Wołała błagalnie strapiona:
Mężu kochany, na sam dół zejść nie mogę. Dlaczego, mężu mój, oj dlaczego.
Na prośbę żony pracowici mieszkańcy podkuli więc skały troszkę po brzegach. Kawałek po kawałku. Pierwszy rząd dopieścili, potem dalej również poszło gładko. Tym sposobem zgrabny kształt schodów powstał na całym obwodzie. Stopnie mogły spełniać funkcję miejsc siedzących. Policzyli i stwierdzili z zaskoczeniem, że jest ich niespełna 6 tysięcy. Dzielne chłopaki. Nieprawdaż?
Schodzili się wszyscy z „wioski” z ciekawości do środka zerknąć. Żona miała towarzystwo, zadowolona chwaliła więc męża. W dole niewiele się działo. Tylko od czasu do czasu, jakiś ptak przeleciał. Nuda?
W końcu znalazł się TAKI JEDEN z tłumu, co pomyślał prosto:
Skoro inni chcą patrzyć, to JA im pokażę, co potrafię.
Poszukał na jednym z krańców dogodne sobie miejsce. Tak z nudów troszkę a troszkę na pokaz, dał ludziom pierwszy występ. Jego piękny głos docierał wszędzie. Dziura okazała się, albowiem bardzo przyjazna akustycznie. Herod był słuchowcem, więc wiedział, co poczyna. Występów nie było końca. Podczas nich zdolnemu Grekowi śpiewakowi wiało od czasu do czasu po plecach. Chorował często biedak, smuciła się wtedy Aspasia, a z nią cała reszta.
Nadmienię w tym miejscu: Herod od małego uwielbiał zabawę klockami. Lego wtedy nie było, cóż więc miał zrobić chłopina? Wyzbierał wszystkie marmurowe kamienie dookoła. Podrównał je dokładnie, aby pasowały do Siebie. Do drobiazgów pamiętajmy, że przywiązywał dużą wagę. Ułożył sprytnie jeden na drugim. Miało być nie za wysoko. Z jednego, trzy raptem piętra zbudował. Tak powstała scena i wszystko, co w jej sąsiedztwie.
Mogłabym dalej ciągnąć tę historię, ale nie chcę Was jednym zanudzać. Podoba Wam się ta wersja? Nieco inną znajdziecie w Wikipedii. Jeśli żadna nie pasuje, polecam poruszyć wodzę własnej wyobraźni.

Wracamy do Tu i Teraz. Stoję Sobie i patrzę na Odeon Heroda Attyka. Podejrzewam, że dzisiaj miał tu miejsce koncert. Patrzę na obsługę, która poprawia poduszki w piaskowym kolorze. Rozpieszczają dzisiaj nasze delikatne tyłki. Aspasia by była zdziwiona: Po co to, komu miękkie poduchy i na co?
Postęp kochani. Przecież my ciągle staramy się poprawiać coś na lepsze. Dla mnie cywilizacyjne wygodnictwo, nieco zakłóca widok tego miejsca. Dla wielu zbawienie, gdy mogą tutaj miękko na kilka godzin przysiąść.
c.d.n.

Dodaj komentarz