Codzienność w zielonej krainie.
Cały dzień poszczę. Piję tylko wodę. Eksperyment. Jestem zwolenniczką postów, chociaż nigdy nie robiłam. Czyszczą brzuchole z wszystkiego co w środku zalega. Ale rozjaśniają też umysł. Ważne aby robić je z głową i długo potem trzymać dietę.
Wyszło słońce. Ale czy to coś zmieniło ? To miejsce jest piękne samo w Sobie. Bez względu na pogodę. Daje spokój. Pozwala się zatrzymać. Spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Tu czas nie ma znaczenia. Liczy się wschód i zachód słońca. Bo on reguluje naszym snem.
Okazało się że tutejsze tarantule nie są toksyczne. Dla Shili, są to wręcz pupile. Ma swoją ulubioną całą rodzinkę.
W domku w którym mieszkam, okazało się że jest jeszcze maleństwo. Czasami wychodzi z kryjówki nad głównym wejściem.
Kwestia przyzwyczajenia. Przestało mi to przeszkadzać. Warto tylko pamiętać, aby przed wkładaniem butów porządnie je wytrzepać. Perspektywa spotkania stopy z puchatym pajączkiem, sprawia że ta czynność szybko wchodzi w nawyk.
Nie wiem jaki jest dzień tygodnia. Straciłam na chwilkę rachubę. Ale to dzień lenistwa. Dzień odpoczynku od picia medycyny, która ma nam dać zdrowie i siły. Bo oprócz Narayao, co jakiś czas dostajemy coraz to inne medykamenty.
Dzisiaj dzień prania. Wyobraźcie Sobie środek Lasu Deszczowego, kilka chatek i mnóstwo sznurków. Gdzie się nie rozglądniesz. Wszystko rozwieszone wśród palm i drzew bananowych. Multum koszulek, skarpetek, kolorowych majtek.
Część piorę sama. Ale jest też miejscowa kobieta, która pomaga. Siedzi i cały dzień przerzuca z miski do miski dziesiątki ubrań. Patrząc na kolor wody wiem że dopiero w domu ciuchy odzyskają kolor.
No i znowu nuta cywilizacji. Śmieszne. W domu używam proszków bezzapachowych. Tutaj w rozwidleniach Amazonki moje ciuchy pachną proszkiem typu Ariel.
Robię pranie dla zabicia czasu. Dla przypomnienia sobie jaka to przyjemna czynność. Powtarzalna. Łopatologiczna. Daje satysfakcje że coś się zrobiło samemu. No i co tu dużo mówić. Hand made jest teraz w modzie więc robię pranie ręczne. Tylko.
Dzień upływa leniwie. Potem robi się ciemno. No cóż. Pozostaje iść spać.