PO DRUGIEJ STRONIE GLOBU – PERU 6

W drodze na Machu Picchu.

Najpierw bus. Jest wysoko. 3500 m n.p.m. Czuje się rozrzedzone powietrze. Mijamy urokliwe miasteczko Moray. Widoki ciągle się zmieniają. W oddali na najwyższych szczytach snieg. Jedziemy po płaskim wśród pól, aby za chwilę znaleźć się na stromym zboczu. Z nami jedzie młoda dziewczyna Leticia z Wenezueli, Szaman z gór „Dziadkiem” przez wszystkich zwany, oraz jego wnuk. Fajne klimaty.

Zwiedzamy Świątynię Inków. Tłumaczy Leticia. To ona Dziadka mówiącego w języku Keczua z gór sprowadziła. Szaman ma 83 lata. Jest tu znany i ceniony, bo nowotwory leczy ziołami.
Słuchamy o tym miejscu.
Jest ciekawie.

Szamana tłumaczy na język hiszpański jego wnuk. Leticia tłumaczy to na angielski, po to żeby jeden z naszych mógł opowiedzieć nam historię Inków w języku polskim.

To tutaj jestem świadkiem Ceremoni Despacho. Prowadzi Dziadziu. Trwa dwie godziny. Polega na wypowiedzeniu intencji i złożenia darów Bogom i Matce Ziemi.

W busie ludziska muzyki się domagają. Bo fajniusia. Bo dobrze nastraja.
Amigo. La musica !
Gracias Amigo.
Słyszę gdzieś za mną.
Hiszpański to nader sympatyczny dla ucha język. Powoli łapię słówka.
Za oknem deszczyk. Góry w deszczu też mają swój klimat. Odcienie bieli, niebieskiego, granatów, grafitów biorą górę. Ciemne kanciaste szczyty wyróżniają się na tle jasnego nieba. Słońce przez deszczowe chmury przebija. Oświetla doliny.

Czas na lunch. Dobre rzeczy podają. Dużo warzyw i owoców. To mi pasuje. Dziadziu wcina. My Polacy gościnni więc dziewczyny tylko mu donoszą. Kończy się na słodkościach. Zjadł wszystko. Dużo. Smakowało bo widać po jego minie. Dziadzio jest pogodny i ciepły. Potrafi cieszyć się z tego że poprawnie wypowiada polskie nazwisko. Jest z nami do wieczora. Potem nas opuszcza. Szkoda bo go bardzo polubiłam.

Zanim się ściemni zwiedzamy ruiny miasta Inków. Ale nie nie, to jeszcze nie Machu Picchu. Założenie miejskie. Wspinaczka po kamiennych schodkach konkretna. Trochę tych kamieni znieśli Sobie tutaj. A kamiory wielkie. Co oni w tych głazach widzieli. Jedno im trzeba przyznać. Wybierali miejsca bardzo urokliwe. Tam gdzie słońce pięknie za górą się chowa. Tam gdzie rzeki płyną i widoki piękne.

Dodaj komentarz