Kierunek dżungla, robale i dzika zwierzyna.
Dzień w podróży. Powrót pociągiem z Machu Picchu. Potem busem na lotnisko. No i dwa loty wewnętrzne. Pulsometr pokazuje “Kobieto rusz się bo się zasiedziałaś”. Tłumaczę mu, że tak czasami trzeba. Żegnam Andy. Jestem coraz niżej. Góry coraz mniejsze i więcej zieleni. Na polach uprawnych zielono. Zbliżamy się do Cusco. Miasto tętni życiem. Przez okno widać bazary i handlujące kobiety. Bardzo często towarzyszą im dzieci. Bawią się nieopodal. Czekają. Stoimy w korku. Po chodniku żwawym krokiem podąża Peruwianka. Niska ale dosyć konkretna. Czarne grube i długie za pas włosy, splecione są w dwa warkocze. Na głowie okrągły kapelusik, który wydaje się dużo mniejszy od głowy. Spódnica bardzo charakterystyczna. W bardzo żywych kolorach. Kilka warstw i falbany powiększają wizualnie brzuch i pupę. Obcisły sweterek zapięty na guziczki. Na plecach chusta. Przerzucona przez jedno ramię, wiązana z przodu. Chusta to odpowiednik torby na zakupy, albo dziecięcego wózka. Chodniki nie są w miasteczkach przystosowane do kółek a w chuście dziecko jest bezpieczne jak w kokonie. Na chudych nóżkach czarne rajstopy i mokasyny. Dość zaburzone proporcje wszystkiego. Idzie jakby płynęła po chodniku.
Znika mi z oczu ale pojawia się następna i następna.
Na lotnisku pustki. Można spać, czytać albo dłubać w nosie. Swoje trzeba odczekać. Nos wydmuchany. Wyspałam się w pociągu, pozostaje książka.
Loty były bardzo przyjemne. Cieszy mnie że kobiety również pilotują samoloty. Leciałam z taką jedną. Bardzo miękkie lądowanie, bo kobiety z reguły to dobrzy kierowcy. I są delikatne.
Jeszcze tylko pół godzinki taksówką i docieram na miejsce. Kilkunastogodzinna podróż dobiega końca. Uff.
Iquitos to miasto szalone. Wieczorem impreza bo dzisiaj ma miasto ma rocznicę istnienia. Jem i zmykam szybko spać bo zmęczenie wychodzi duże.
Wieczorem i w nocy ulewa. W końcu jestem w Lesie Deszczowym. A mówili że teraz pora sucha.
Więcej o tym miejscu w następnych wpisach. Ale teraz
… 7 dni przerwy. Będę w miejscu gdzie nie dociera technika, internet i brak zasięgu.
Tak. Tak. Są takie miejsca.
Wszystkich gorąco pozdrawiam i przytulam. Jadę w dżunglę Peru aby z niej powrócić do Dżungli Miejskiej – do domu. Trzymajcie się ciepło.
Dodaj komentarz