To nie są marzenia. Wyobraź Sobie, że na nogach masz już buty narciarskie. Nie ważne czy ubrali Ci je kiedyś na siłę, czy trafiłeś na nie czystym przypadkiem. Dzisiaj włożyłeś je, bo kochasz, a nie z żadnego przymusu. Wpiąłeś do nich narty. Wjechałeś krzesełkiem na wysokość około 2000 m. Wow. Na trasach bielutki śnieg bez skazy i pięknie wyratrakowany. Śniegu jest naprawdę dużo i jest wszędzie. Żadnych zabudowań, kominów i nic, co rozprasza Twoją uwagę. Przed Tobą jedynie niebieskie krzesełka dostojnie przesuwające się po grubych linach. Dzielnie i bez przerw na drugie śniadanie, wynoszą ludzi w górę. Po innym szczycie wspinają się czerwone gondolki. A w każdej po kilkanaście ludziaczków. To narciarze i snowboardziści żądni wrażeń. Gondolek jest ze trzydzieści, a może jeszcze więcej. Kto by liczył, gdy wokół tak pięknie. Wielkie korony drzew, osadzone na długich smukłych pniach, pokryte są białym puchem. Jest ich mnóstwo. Nie liczysz drzew. Nie dzisiaj. W oddali śnieżne szczyty połyskują w słońcu i pną się ku górze, jeszcze wyżej i wyżej. Prześcigają się, który będzie pierwszy. Nad głową nieskazitelnie czyste niebo. Dopiero z upływem dnia pojawi się kilka cirrusów, które przyniosą zmienną pogodę jutro. Na dworze -10 stopni C, ale mrozu nie czujesz. Jesteś ciepło ubrany i dobrze zacząłeś dzień. Na śniegu miliardy świetlików. To efekt promieni słonecznych, które chcą dotknąć śniegu. Tych na zdjęciu nie uwiecznisz. Je trzeba samemu wypatrzyć.
Stoisz chwilkę, chociaż inni zaczęli już zabawę ze stokiem. Pochylasz się lekko i już Cię nie ma. Osiągasz wygodne i bezpieczne prędkości. Bawisz się wszystkim, co dookoła. Tak niektórzy mają. Tak może każdy. Po prostu wiatr we włosach. Wróć. Przesadziłam. Kask obowiązkowo na głowie.
Tak może być, jeśli tylko zrobisz pierwszy krok.
Preludium
Początki jak to początki. Obawiasz się, bo to Twój pierwszy poważny zjazd. Inni zasuwają. Ślisko a nogi się rozjeżdżają i jeszcze te krzesełka. Krzesełka to nic. Jeszcze gorszy orczyk. No ale jakimś cudem wyjechałeś na górę. Nieznany Ci instruktor, nieopodal Ciebie, uczy grupkę ludzi w jaskrawych kamizelkach podstaw narciarstwa. Po raz kolejny przypadkiem słyszysz: Aby zjechać w dół ustaw nogi równolegle, zegnij lekko w kolanach i pochyl się w przód. By skręcić w prawo, obie narty przesuń w prawą stronę poprzez podniesienie pięt i przenieś ciężar ciała bardziej na nogę prawą. Czujecie to? Pomyślałam: O Jezus? O co mu chodzi?
Szczerze to ja nigdy nie czułam tych lekcji, bo nudno i książkowo, ale jazdę na nartach kocham. Jest dla mnie czymś więcej niż przesuwaniem się ruchem niejednostajnym na dwóch deskach w dół zbocza. Wtrącę, że lekcji miałam 3 i na tym skończyła się moja standardowa edukacja. Osobiście polecam na ten sport spojrzeć nieco od innej strony a przy tym zaufać Sobie. No i pamiętajcie, że czas jest Waszym sprzymierzeńcem.
Oto krótka lekcja jak bawić się tym, co może sprawiać na początku trudność. Jak próbować i odkrywać przy tym Siebie, nawet jeśli na pytanie: Jak jeździsz? Odpowiadasz: Profesjonalnie.
Krok 1 – Wszystkie negatywne emocje zostaw na bramkach.
Przy pierwszym podjeździe, na dole zostaw to wszystko, co na stoku przeszkadza.
– Strach przed zjazdem, wstyd przed innymi. Nikt nie zabierze. Odbierzesz z powrotem, jeśli oczywiście jeszcze będą Ci potrzebne.
– Nie porównuj się do innych. Bo inni lepiej ubrani, bo inni lepiej jeżdżą. To nie jest też miejsce na popisywanie się. Po co?
– Nie gdybaj. Bo ja tak albo tylko tak a inni to inaczej i lepiej im wychodzi. Odpuść. Nie ma lepszych i gorszych. Każdy upada. Nie patrz na innych, baw się tym.
– Myślisz, że inni patrzą na Ciebie? Bujda. Szkoda im czasu.
– Jeśli trzeba, inni pomogą. Tacy są narciarze. Tak jest w każdym sporcie. Zapaleńcy mają dużo empatii i zawsze dwie ręce, żeby pomóc.
– Każda narta zjeżdża w dół, wcześniej czy później i każda jest Ci przyjacielem.
Z takim myśleniem łatwiej zaczynać.
Krok 2 – Nie jesteś kukiełką.
Twoje nogi, ręce i cały korpus potrafią naprawdę wiele. Kiedy byłeś małym dzieckiem, ruszałeś nimi we wszystkie strony, zginałeś się i przekręcałeś wokół wielu osi. Wystarczy, że narty są nieco sztywne, Ty jesteś taki 5D i o tym na stoku nie zapominaj. Jak wykorzystać te umiejętności? Patrz krok 3.
Krok 3 – Nie piłeś? Udawaj pijanego
Zaczynasz zabawę z jazdą na nartach? Poszalałeś już nieźle i jazda zaczęła Cię nudzić? Znajdź łagodniejszy stok i zabaw się z nim. Zawsze możesz spróbować po stoku pochodzić, nie tak jak na co dzień, ale lekko po pijaku. Każdy z nas tego doświadczył albo był takiego stanu świadkiem. Czuć pod nogami grunt warto, żeby trzymać fason. Raz w prawo, raz w lewo lekko, tutaj nie będzie postrzegane jako nic złego, a nawet wskazane. Jesteś jakby pijany, ale w pełni wszystkiego świadomy. Inaczej przecież nie wypada. Reszta się dopasuje, daj jej tylko szanse. Panujesz nad nogami. Tutaj mięśnie trzymają i chronią stawy, więc kontroluj je. To jedyna różnica między Tobą a człowiekiem na rauszu. Jeśli zaczęło Ci wychodzić i trzeźwość wraca, przejdź do kroku 4.
Krok 4 – Poszukaj Swojej drugiej połowy.
Wyobraź Sobie, że na stoku kogoś ukochanego szukasz. Ktoś ukochany zniknął Ci na chwilę z oczu albo go jeszcze w Twoim życiu nie było, ale wiesz, że się pojawi, a wtedy Twoje życie się zmieni.
Chłopak, mąż, partner, osoba, z którą chcesz spędzić resztę życia.
Jadąc po stoku, możesz zaglądnąć w każdy zakamarek. Rozejrzeć się dookoła. Lekko przykucnąć w odpowiednim momencie. Rozglądaj się, poszukuj, na zakręcie bądź bardziej uważny. Poczuj, jakby wiatr chciałby Cię przechylić w kierunku stoku, bez zrobienia jakiejkolwiek krzywdy.
Kiedy stok łagodniejszy wróć do poszukiwań. Zgubiłeś rytm i chcesz go dogonić? Nie zapomnij się nieco schylić do przodu z czystej ciekawości, jakbyś pod niewidzialną poprzeczką miał przejechać.
Sprawdź, czy Ktosiek nie schował się przypadkiem pod białym puchem? Tam również warto go wypatrywać. Tak nauczysz się jeździć szybciej i wolniej. Tak nauczysz się zakrętów przy lekkim spadku.
Krok 5 – Zacznij na śniegu tańczyć.
Chcesz jeszcze nieco płynniej i szybciej? Usłysz muzykę płynąca z Twojego wnętrza. Coś w rytm walca. Nie chcesz dla kogoś, to taniec zadedykuj Sobie. Rozglądnij się dookoła, a potem zacznij. Najpierw spokojnie. Podczas jazdy Twoje kolana uginają się lekko, przechodząc z nogi na nogę. Najpierw dociskasz lekko tylko jedną, za chwilkę, zanim się zorientujesz, przyciśniesz drugą. Wiesz, że jest pochylenie, więc robisz to subtelnie. Z miłością. Tam wszystko jest z wyczuciem. Nigdy w dół zawsze troszkę boczkiem. Jak w życiu. Nie od razu tak natrętni i bezpośredni. Nie od razu na krechę, bo wtedy wiele umyka. Spokojnie człowieczku, będzie i prosto, Kiedy? Kiedy ucichnie muzyka albo włączysz bardziej energiczną melodię.
Złap rytm, kiedy tylko masz wrażenie, że muzyka Cię przegoniła lub dogonić jej nie możesz.
Chcąc zmienić kierunek, pomyśl o obrocie, bo zakręt na śniegu jest jak obrót w walcu na parkiecie. Pochylasz się lekko w kolanach, ręka jakbyś chciał dotknąć w dole ośnieżonego stoku. Układasz ręce zgodnie z jego pochyleniem. To on jest przez chwilkę Twoim partnerem. Woła Cię i zaprasza do tańca. Nie jest tylko zimną skałą, ale żywym stworem natury. Dla Ciebie ubrał się w biały garnitur, najładniej jak potrafił. Podaj mu więc rękę. I drugą. Za nimi podąży cały górny korpus, skręcając się lekko. Delikatny ruch przeciwległego biodra pozwali pokonać zakręt, a jednocześnie wyeksponuje krągłości.
Kiedy już poczujesz się pewniej, nie zapomnij o jednym. Zarówno w tańcu, jak i na stoku trzymaj nogi blisko. Wyglądają pięknie, lubią się i pewniej się czują razem.
Kiedy znudzi się taniec, a góra łagodności nabierze, zatańcz coś wolniejszego, zmieniając ciężar z nogi na nogę. Pamiętasz? W kroku 3 uczyłeś się tych kroków à la po pijaku. To już nie walc, a raczej takie raz na raz, takie dwa na jeden po małej korekcie. Na stoku jesteś w stanie zatańczyć wszystko.
Skup się na ciele, porusz każdą jego część i w każdą stronę. Rozluźniaj i napinaj mięśnie, aby utrzymać równowagę. Zanim się zorientujesz, będziesz już na dole zadowolony, że to nie był taki zwykły zjazd. Ten jeden niepowtarzalny, bo następny to będzie do innej melodii.
Wielu z Was nie cierpi zimy. Marzy, aby zamieszkać tam, gdzie przez cały rok ciepło. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Mieszkaliście dłużej w miejscu, gdzie cały rok ciągle tak samo? Tydzień, dwa, miesiąc można, ale całe życie? Nuda. Są tacy, co w życiu śniegu nie widzieli, marzą o nim, ale im niepisane. Doceniaj. Jeśli w tym czasie nie wybierasz się, do żadnych ciepłych krajów, poszukaj gdzieś blisko zimy prawdziwej. W mieście bywa okropnie, wiem coś o tym, ale poza metropolią jest już o niebo lepiej. Zimą pokochaj kuligi i spacery po lesie. Zaprzyjaźnij się z nartami. Stań z nimi na stoku. Boisz się wysokości? Ubierz narty biegowe. Chcesz latać wysoko? Spróbuj na Małysza. Denerwują Cię dwie plączące się deski, załóż jedną snowboardową. Sporty zimowe gorąco polecam spróbować.